"Informuję, że w związku z przebudową rynku zostały wycięte drzewa. W tym miejscu będzie nasadzony nowy drzewostan" - informował burmistrz Żywca (woj. śląskie) Antoni Szlagor w 2015 roku na stronie internetowej miasta. Część mieszkańców sprzeciwiała się usuwaniu roślinności z rynku, a później domagała się ponownego zazielenienia tego miejsca. Burmistrz właśnie zaprezentował najnowsze "rozwiązanie" problemu betonozy.
"Wsłuchując się w wiele Państwa głosów, że nasz piękny żywiecki rynek powinien mieć więcej zieleni i być bardziej kolorowy, postanowiliśmy - śladem innych polskich miast - utworzyć na nim Strefę Relaksu. W pięknych, stylowych donicach rosną drzewa dające dodatkowy cień" - przekazał w mediach społecznościowych w poniedziałek Antoni Szlagor.
Jak dowiadujemy się ze wpisu, w donicach mają znaleźć się buki czerwone, hortensje czy klon jesionolistny flamingo oraz różnorodne kwiaty. Na miejscu dołożone zostaną również leżaki, na których mieliby się "relaksować" mieszkańcy Żywca.
Po publikacji postu burmistrza w sieci zawrzało. Nie takiego efektu spodziewali się bowiem mieszkańcy miasteczka, którzy oczekiwali faktycznego zasadzenia drzew i zlikwidowania powszechnej betonozy zamiast stawiania tam jedynie donic z roślinami. Zasadzona roślinność prędzej uschnie niż da prawdziwy cień - zaznaczają internauci. W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy:
Był piękny rynek, to zabetonowali, powycinali drzewa a teraz strefa relaksu. Na patelni??
'Dodatkowy' cień? Dodatkowy do czego? Proponuję, żeby burmistrz postawił sobie biurko w cieniu tych drzew.
Ani to gustowne, ani praktyczne. Za to wybetonowane. Naciepaliście donic, gdzie popadnie i nazywacie to 'zielenią'? A! Przepraszam, zabetonowany rynek jest reprezentacyjny.
Polska prowizorka ma się dobrze.
Szanowny burmistrz nie ogarnął, że strefy relaksu na betonie to był powód beki z samorządów.
Z pstrokatą odmianą inwazyjnego klonu jesionolistnego oraz czerwonolistnym bukiem, który w tej formie jest szczególnie narażony na silne promieniowanie słoneczne... tak więc idealnie dobrane rośliny do nasadzeń w środku betonowej pustyni. Zresztą w takich donicach to są jednoroczne rabaty, tak je należy traktować (z drzewami włącznie). Także mieszkańcy Żywca właśnie wyrzuca się Wasze pieniądze w przysłowiowe błoto.
Burmistrz Żywca postanowił odnieść się do negatywnych komentarzy pod zamieszczonym w sieci postem na temat ostatniej rewitalizacji rynku. "Zacznijmy od tego, że strefa z donicami, jest niewielkim fragmentem naszego rynku. Chodziło o to, by ten akurat fragment rynku mocno ożywić. Dla przypomnienia, w tym miejscu, gdzie teraz jest ta strefa, nigdy nie rosło żadne drzewo, był tam natomiast... ogródek piwny. Jeżeli chodzi o brak zieleni, to oczywiście jest to argument nieprawdziwy, gdyż z każdej strony rynku rosną i są coraz piękniejsze klony kuliste" - pisał.
"Podsuwają Państwo proste z pozoru rozwiązania, jak np. rozkuć płytki i wsadzić drzewa. Warto pamiętać o tym, że pod rynkiem umieszczone są różnego rodzaju instalacje, prąd, woda, kanalizacja, gaz - uszkodzenie ich przez system korzeniowy drzew, które nasadzone zostałyby po 'zerwaniu betonu' mogłoby grozić katastrofą. Ponadto chyba każdy z Państwa wie, że rynki w miastach, które mają kilkusetletnią tradycję, podlegają ochronie konserwatorskiej. Nie można po prostu zerwać kostki i wsadzić w to miejsce drzewa. To tak nie działa. Donice są elementem przenośnym, zatem jako takie nie stanowią ingerencji w strukturę płyty rynku" - dodał.
Odpowiedź Antoniego Szlagora spotkała się z kolejnymi komentarzami internautów, którzy przyznali, że doceniają zasadzenie kolejnych drzew w innych miejscach, ale zaznaczają jednocześnie, że ich liczba jest zdecydowanie zbyt mała. Dodatkowo zabetonowanie rynku sprawia, że w wypadku ewentualnej powodzi woda nie może wsiąknąć w grunt, co doprowadza do zniszczeń zabudowań. Poza tym - zdaniem komentujących - umieszczone na rynku donice nie są w stanie zapewnić potrzebnego cienia.
Nie wszyscy komentujący mieli jednak negatywny stosunek do rozwiązania burmistrza. Znalazły się osoby, które pochwaliły projekt, dodając jedynie drobne uwagi, np. dotyczące koloru doniczek.
"Moje zastrzeżenie co do tego projektu dotyczą tylko kolorystyki tych donic. Taka kolorystyka 'gryzie się' z całą resztą rynku. Takie jest moje zdanie, z którym inni nie muszą się zgadzać. No, chyba że ta kolorystyka ma głębszy przekaz np.równości i tolerancji. Której w naszym społeczeństwie brakuje" - napisał jeden z internautów.