"Seksafera" w Mielnie. Władze miasta reagują: Nie jesteśmy "polską Ibizą"

Władze Mielna uważają, że niedawna afera związana z zachowaniem plażowiczów zaszkodziła miastu. - Nie tylko u nas zdarzają się takie incydenty i my to wiemy. Ale że jakaś osoba to nagrała i puściła w sieci? Wszystko tam można udostępnić i może to każdego zniszczyć - powiedziała burmistrzyni miasta.
Zobacz wideo "Gdyby nie podwójne łóżko, nie zaszłabym w ciążę", czyli najbardziej absurdalne skargi turystów na biura podróży

Kilka dni temu internet obiegło nagranie pary odbywającej stosunek na plaży w Mielnie (woj. zachodniopomorskie). Mężczyzna i kobieta byli głusi na upomnienia innych plażowiczów i prawdopodobnie znajdowali się pod wpływem alkoholu.

Jaskinia (zdjęcie ilustracyjne) Norwegia. Turyści znaleźli 2 miliony koronw "niezbyt interesującej jaskini"

"Seksafera" w Mielnie podbiła internet. "Afera nieadekwatna do sytuacji"

Interwencja służb była błyskawiczna, jednak rozgłos, jaki wywołał ten incydent, smuci władze miasta. Magistrat nie zgadza się na używanie określenia "polska Ibiza", podkreślając, że w ciągu ostatnich 20 lat Mielno bardzo się zmieniło, prowadzi wiele pionierskich inicjatyw i to o nich powinno być głośno, nie o wybrykach turystów. 

- Nie jesteśmy "polską ibizą". Niefortunnie się stało, że jest teraz wszechobecna możliwość rozpowszechniania wszędzie i wszystkiego. Ten film trafił do mediów społecznościowych i wywołał aferę, wręcz seksaferę, nieadekwatną do sytuacji. Na nasze nieszczęście - na naszej plaży - powiedziała w rozmowie z polsatnews.pl, Mirosława Dizyk-Koza, rzeczniczka prasowa Urzędu Miejskiego w Mielnie. 

Francja. Minister spraw wewnętrznych staje w obronie kobiet, które chcą się opalać topless (zdjęcie ilustracyjne) Francja. Minister spraw wewnętrznych broni prawa do opalania się topless

Władze Mielna: Wszystko można udostępnić i może to każdego zniszczyć

Burmistrzyni miasta, Olga Roszak-Pezała, podkreśliła w rozmowie z portalem, że Mielno, które jest pięciotysięcznym miasteczkiem, w sezonie przeistacza się w 100-tysięczne miasto. Potrzebne jest więc wsparcie, systemowe rozwiązania i pomoc policji

- Nie tylko u nas zdarzają się takie incydenty i my to wiemy. Ale że jakaś osoba to nagrała i puściła w sieci? Wszystko tam można udostępnić i może to każdego zniszczyć - skomentowała Roszak-Pezała, dodając, że przeznaczono wiele środków na bezpieczeństwo turystów.

Mirosława Dizyk-Koza przyznała natomiast, że sprawa z nagłośnieniem incydentu na plaży ją zasmuciła. - Tydzień wcześniej otwieraliśmy ogromny projekt "Przystań Kultura" i telefonów nie było za wiele. Po tym, jak opublikowano nagranie, telefon rozgrzał się do czerwoności - przekazała. 

Więcej o: