Sytuacja ze środy 21 lipca została opisana na blogu lewicowego działacza i blogera Huberta Znajomskiego - uwielbiampandy.blogspot.com. Jak wynika z relacji, o godzinie 18 aktywista razem z członkiem Młodej Lewicy wybrali się pod biuro poselskie ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka w Lublinie, by wyrazić swoją dezaprobatę wobec działań szefa resortu. Tego dnia Sejm zajmował się głosowaniem nad odwołaniem go z funkcji ministra. Finalnie, po burzliwej debacie, wniosek o wotum nieufności został odrzucony, o czym informowaliśmy w Gazeta.pl.
Młodzi mężczyźni chcieli publicznie okazać swoją dezaprobatę dla działań ministra Czarnka. Po "małej akcji pod biurem poselskim" wybrali się pod siedzibę TVP Lublin. Tam namalowali na chodniku kredą tęczę i napis "#CzarnekOUT". Ich inicjatywa wzbudziła tak duże oburzenie pracowników stacji, że wezwali oni na miejsce funkcjonariuszy policji.
Komisarz Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, potwierdził w rozmowie z Gazeta.pl, że ok. godz. 19.50 wpłynęło zgłoszenie dotyczące "narysowania tęczy na chodniku przed budynkiem".
- Na miejsce został skierowany patrol policji. Funkcjonariusze wylegitymowali zgłaszającego, jak również zastane na miejscu osoby. Policjanci nie dopatrzyli się tam żadnych treści wulgarnych czy też świadczących o możliwości popełnienia czynu zabronionego, więc udzielili uczestnikom zdarzenia stosownych informacji i na tym interwencję zakończyli - tłumaczył kom. Gołębiowski.
"Policja stanęła po naszej stronie. Próbowałem wytłumaczyć ochroniarzom, że nie uszkodziliśmy mienia, bo jest to zwykła kreda, którą zmyje deszcz. Panowie potem się tłumaczyli, że decyzję o wezwaniu policji podjęli ich przełożeni. Tak tęcza bulwersuje telewizję publiczną" - czytamy w relacji na blogu Huberta Znajomskiego.
Zapytaliśmy funkcjonariusza również o to, czy zawiadomienie o "namalowaniu tęczy pod budynkiem" nie jest bezpodstawnym wezwaniem policji, skoro czyn nie ma nawet znamienia wykroczenia. Jak tłumaczył komisarz, "zgłosić interwencję może każdy obywatel, jeśli jego zdaniem dane działanie polega na czynie zabronionym". To dopiero policjanci, którzy przyjeżdżają na miejsce, oceniają, czy czyn można uznać za wykroczenie lub przestępstwo.
Pamiętajmy, że bezpodstawne wzywanie policji jest wykroczeniem, które wiąże się z odpowiedzialnością karną. Zanim wybierzemy telefon alarmowy, warto więc zastanowić się, czy sprawa, którą chcemy zgłosić, rzeczywiście wymaga interwencji policji. W czasie, gdy blokujemy linię alarmową, ktoś inny może potrzebować pilnej pomocy.
Osoby, które w sposób nieprzemyślany wzywają policję, popełniają wykroczenia z art. 66 Kodeksu Wykroczeń: "Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych".