Obowiązkiem Polski jako państwa członkowskiego UE jest przestrzeganie prawa unijnego. - Ustami TSUE Unia mówi: "Możecie reformować wymiar sprawiedliwości, ale musicie zapewnić, że będą niezależne i uczciwe". Polska na to odpowiada: "To nie wasza sprawa". Unia podkreśla, że to jej sprawa, bo nie jesteście sami we Wspólnocie, a Polska tupie nogą i mówi "nie" - mówi prof. Robert Grzeszczak w rozmowie z wp.pl.
Zdaniem prof. Grzeszczaka trwa proces "paraliżu funkcjonowania Polski w Unii Europejskiej", a Wspólnota z czasem nie będzie mogła działać w ten sposób.
- Inne państwa członkowskie są już zmęczone takim testowaniem granic wytrzymałości. Już teraz mogę zagwarantować, że Polska na stałe znajdzie miejsce w podręcznikach historii i prawa unijnego. Niestety, nie będziemy mieli powodów do dumy, bo będziemy opisywani jako kraj, który cały czas jest na opak z tym, jak funkcjonuje Unia Europejska. Na końcu jest możliwość wykluczenia Polski z Unii - powiedział prof. Grzeszczak. Jego zdaniem inne państwa widzą, że jako kraj przeszkadzamy w rozwoju wspólnoty i będą same nas z niej wypychały. Na pytanie, czy Polska jest krajem autorytarnym, profesor odparł, że jeszcze nie, ale zostały uruchomione procesy, które do tego prowadzą.
14 lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał wyrok o nałożeniu na Polskę tzw. środków tymczasowych. TSUE domaga się od Polski natychmiastowego zawieszenia przepisów umożliwiających funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Tuż po wyroku TSUE swój wyrok wydał polski Trybunał Konstytucyjny, który orzekł, że Unia Europejska nie może zastępować państw członkowskich w tworzeniu regulacji dotyczących ustroju sądów i gwarancji niezawisłości sędziów, a przepisy o środkach tymczasowych Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej są niezgodne z konstytucją.
- Prawo i Sprawiedliwość nie godzi się na postępującą integrację europejską. Od czasu przyjęcia Traktatu Lizbońskiego w UE bardzo silny jest nurt, który domaga się pogłębienia integracji. Z drugiej strony, mamy też państwa, które bardzo mocno taki kurs kontestują i chciałyby czegoś zgoła przeciwnego. Na czele tej drugiej grupy stoją Polska i Węgry, którym nie podoba się nawet już osiągnięty poziom integracji - mówił w rozmowie z Gazeta.pl prof. Antoni Dudek, historyk i politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jego zdaniem ten konflikt nie zniknie nawet ,gdy na Węgrzech zabraknie Orbána, a w Polsce Kaczyńskiego.