"Według zgłaszających, koń w chwili znalezienia leżał, nie był w stanie wstać, ani się poruszać, był bardzo wychudzony, zaniedbany, miał zmiany chorobowe w uszach, liczne - stare i świeże - rany na ciele oraz poprzerastane kopyta. Dodatkowo koń bardzo ciężko oddychał i był zjadany przez muchy" - przekazało na Facebooku Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Krynicy-Zdroju.
- Skóra i kości, widok był straszny, aż się człowiekowi płakać chciało. Koń też płakał - relacjonowała dla "Gazety Krakowskiej" pani Halina, właścicielka posesji, na której znaleziono zwierzę. Kobieta wraz z rodziną zaopiekowała się wyczerpanym koniem. Karmiła i poiła go.
Kobieta po znalezieniu konia na swojej działce natychmiast zaczęła szukać dla niego pomocy. Zaalarmowała lekarza weterynarii, policję i urząd gminy. Koń otrzymał dwa zastrzyki przeciwzapalne.
W międzyczasie odnalazł się także właściciel zwierzęcia, który, widząc w jakim stanie jest koń, zaprzeczył, że należy do niego. W końcu przyznał się jednak, że kupił zwierzę.
- Usłyszałam krzyki. Córka powiedziała, że właściciel tego konia ciągnął go za linkę, którą mu przypięłyśmy, żeby nie uciekł, kopał go po głowie i wołał po imieniu Bartek. Przy policjantach przyznał się, że jest właścicielem konia, ale nie wiedział, czy go kupił w piątek, a może w poniedziałek, nie był w stanie tego jasno powiedzieć - przekazała "GK" pani Halina.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad koniem przez jego właściciela. W toczącej się sprawie organizacja będzie działać w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
Osobne zawiadomienie złożyła pani Halina, która zarzuca urzędnikom gminy poświadczania nieprawdy i kłamanie w dokumencie. Jej zdaniem, interwencja (zresztą nagrana) miała zupełnie inny przebieg niż to, co twierdzą urzędnicy.
Wójt gminy zadecydował o czasowym odebraniu konia Bartka właścicielowi, który w przeszłości miał skupować zwierzęta i przekazywać je do rzeźni.
Pani Halina i jej córki wciąż doglądają konia, który przebywa obecnie w jednym z pobliskich gospodarstw. Do momentu uprawomocnienia wyroku, zwierzę pozostaje pod nadzorem urzędu gminy. Krynickie TOZ przypomina, by reagować na krzywdę zwierząt i zgłaszać podobne przypadki.