W sobotę 10 lipca premier Mateusz Morawiecki odwiedził Łowicz w województwie łódzkim. Następnie udał się do Zgierza, gdzie również spotkał się z okolicznymi mieszkańcami. Relacja z tych wydarzeń prowadzona była w mediach społecznościowych przez kancelarię premiera.
Mieszkaniec Łowicza zapytał premiera, czy jego pojawienie się w mniejszych miejscowościach w Polsce oznacza, że zbliżają się wybory. Mateusz Morawiecki zdecydowanie podkreślił, że rząd nie myśli o przeprowadzeniu wcześniejszych głosowań.
- Chcielibyśmy, jeżeli będziemy mogli rządzić normalnie, by wybory odbyły się w terminie ustawowym, czyli w 2023 r. - odpowiedział polityk. Dalej premier stwierdził, że takie spostrzeżenie może brać się z tego, że od 20-30 lat politycy pojawiają się w takich miejscowościach tylko w czasie przedwyborczym.
Kolejna wypowiedź premiera uderzała jednak w opozycję, a zwłaszcza w rządy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. - A jaka to jest najtańsza waluta III Rzeczpospolitej, ta sprzed 2015 r.? Niedotrzymane obietnice, obiecanki cacanki. Tak było do tamtej pory. A jak jest teraz? Teraz mamy do czynienia z realną polityką: poprawą życia gospodarczego, naprawą instytucji publicznych, dotrzymywaniem obietnic - podsumował Mateusz Morawiecki.
W Łowiczu premier zachwalał też Polski Ład, którego niektóre punkty miały zostać wprowadzone jeszcze w drugim kwartale 2021 roku. - To jest nasz bilet do życia na poziomie Zachodu, ale według polskich zasad - mówił premier. Dalej Mateusz Morawiecki zachwalał obietnice, które udało się wprowadzić przez Prawo i Sprawiedliwość.
Około godziny 14 rozpoczęło się też spotkanie z mieszkańcami Zgierza. "W oczekiwaniu na PMM w Zgierzu Panie zainicjowały pieśni religijne. 'My chcemy Boga my poddani' - śpiewają" - napisał na Twitterze dziennikarz Przemek Staciwa. - W Zgierzu jak w soczewce skupiają się programy Polskiego Ładu - również takie projekty, które mają spowodować, że miasta jak to będą miastami, które przyciągają mieszkańców i nie będzie się chciało z nich wyjeżdżać - mówił natomiast Morawiecki.
Warto zauważyć, że premier nie mówił o inflacji, kolejnych nazwiskach osób związanych z politykami PiS na wysokich stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa czy konflikcie z Czechami ws. wydobycia w kopali w Turowie, która może kosztować Polskę 700 mln złotych.