Jak podaje portal Puck Nasze Miasto, w sobotę 10 lipca o godzinie 9:00 rozpoczął się protest armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. Jest on zaplanowany na pięć godzin i ma w nim wziąć udział 70 osób.
- Nasz protest ma charakter pokojowy i z zachowaniem wszystkich obowiązujących przepisów - poinformował portal Sztab Kryzysowy Rybołówstwa Rekreacyjnego. Demonstrujący zablokowali jednak jedyną drogę dojazdową na Hel, przez co w okolicy tworzą się duże korki, będące sporym utrudnieniem dla mieszkańców i turystów.
Utrudnienia na drodze na Hel. fot. mapy google
Według stanu na godzinę 11:30, duże korki widoczne są między innymi od ronda na wysokości Gnieżdżewa w stronę Pucka, a także od stacji paliw przed Władysławowem w stronę Helu.
Protest armatorów związany jest z zakazem połowu dorsza, który w niektórych przypadkach oznacza nawet całkowite zaprzestanie prowadzenia działalności. W ramach porozumienia podpisanego półtora roku temu, rząd miał wypłacić armatorom zadośćuczynienia, mające pokryć straty spowodowane zakazem. Jak pisze Radio Kaszebe, transze co prawda wypłacono, jednak mniejsze i nie wszystkim.
- Ostatnie pismo, wysłane w sprawie spotkania do Ministerstwa Infrastruktury zostało, o dziwo, przesłane do Ministerstwa Rolnictwa. Tylko dlaczego poprzednio Ministerstwo Rolnictwa przesłało naszą prośbę o spotkanie do Ministerstwa Infrastruktury? W kotka i myszkę się z nami bawią, dlatego przeciwko rządowi protestujemy - powiedział radiu Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego.
Jak się okazuje, to nie pierwszy protest armatorów - w ubiegły weekend blokowali oni drogi w Ustce i Łebie. Jak pisze rmf24.pl, w maju tego roku resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej przekazał informację, że w związku z dużymi wydatkami pandemicznymi, resort na razie nie jest w stanie zwiększyć pomocy dla armatorów.