Niedzielne uroczystości rozpoczną się o godz. 11 w miejscu masowego grobu ofiar pogromu, pod pomnikiem upamiętniającym pomordowanych Żydów w Jedwabnem. Tam odbędzie się modlitwa, a organizator - Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie - nie przewiduje oficjalnych przemówień.
"Po modlitwach i zapaleniu zniczy w Jedwabnem udamy się do Radziłowa (ok. godz. 13.00), Wąsosza (ok. godz. 13.30), Szczuczyna (ok. godz. 14.00) i Bzur (ok. godz. 14.45) – miejsc pamięci pomordowanych Żydów" - informuje nas Marta Guze-Korszyńska z Biura Komunikacji Społecznej | Public Relations Gminy Żydowskiej.
Swoją obecność potwierdzili do tej pory doradca prezydenta Andrzeja Dudy Paweł Czerwiński, szef kancelarii Senatu RP Adam Niemczewski, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich Hanna Machińska oraz pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych ds. kontaktów z diasporą żydowską Jarosław Nowak.
Na uroczystości pojawią się również kierownik Wydziału Kultury Ambasady Niemiec Robert von Rimscha, były Ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, chargé d'affaires Ambasady Izraela Tal Ben-Ari Yaalon, Przewodniczący Rady KEP ds. Dialogu Religijnego oraz Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem bp Rafał Markowski, a także Cherrie Daniels z Departamentu Stanu USA.
10 lipca 1941 r. w Jedwabnem koło Łomży doszło do pogromu Żydów. Za morderstwo odpowiadała co najmniej 40-osobowa grupa polskiej cywilnej ludności, działająca z inspiracji Niemców. Żydów zapędzono na rynek, po czym zamknięto w stodole i spalono żywcem. Według ustaleń IPN - na podstawie ekshumacji ofiar w miejscu zbrodni - w Jedwabnem zamordowano od 300 do 400 osób.
- Wygląda na to, że Niemcy raczej stali na uboczu, przyglądali się, dopilnowywali, ale nie angażowali się bezpośrednio. Nie ma żadnego świadectwa, które by opisywało sytuację, że 10 lipca ktokolwiek zginął bezpośrednio z rąk Niemców. Nikt nie mówił, że ktoś użył broni palnej, strzelał albo choćby słyszał wystrzały - mówił w rozmowie opublikowanej przez Muzeum Historii Polski dr Krzysztof Persak z Instytutu Pamięci Narodowej i Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Jak dodał, jedną z przyczyn pogromu "było podglebie nastrojów antysemickich w tych stronach". - To jest teren tradycyjnie endecki, jeden z mateczników Narodowej Demokracji. W miarę ewolucji Narodowej Demokracji w kierunku bardzo mocno antysemickim narastały takie nastroje. Pewną rolę odgrywał też skład społeczny ludności. To są tereny zamieszkałe przez szlachtę zagrodową, bardziej chłonną na idee narodowe, a antysemityzm się także z tym łączył - wyliczał historyk.
- Była też chęć wzbogacenia się. Była wreszcie reakcja na okupację sowiecką, co się wiąże ze stereotypem żydokomuny. Istniał stereotyp – który miał potwierdzenie w pewnych faktach – poparcia Żydów dla okupacji sowieckiej. Mniejszości w II Rzeczypospolitej na tej okupacji rzeczywiście skorzystały. Przed wojną Polacy byli na tym terenie dominującą mniejszością – za Sowietów to się odwróciło: Polacy byli dyskryminowani. Dla Polaków to nagłe odwrócenie ról stanowiło szok. Istniał odruch rewanżu za okupację sowiecką, natomiast czynnik antysemicki sprawił, że ten odruch skierował się przeciwko Żydom - dodał dr Krzysztof Persak.