Jak czytamy w komunikacie archidiecezji łódzkiej, w nocy z wtorku na środę "nieznany sprawca wymalował białym sprayem napis na głównych drzwiach łódzkiej katedry". Po dokonaniu "aktu wandalizmu" miał odjechać. Ks. Ireneusz Kulesza, proboszcz łódzkiej katedry, informuje, że sprawę od razu zgłosił na policję. - Zabezpieczyłem nagrania z monitoringu katedralnego i przekazałem je policji - mówi w komunikacie. Sprawca jest poszukiwany.
W komunikacie podkreślono, że w niedzielę w południe grupa protestujących przed katedrą pozostawiła ślady "odciśniętych w czerwonej farbie dłoni". - Prawdopodobnie jest to farba olejna, której usuwanie będzie bardzo kłopotliwe i kosztowne - twierdzi ks. Kulesza.
W niedzielę przed katedrą w Łodzi odbył się protest w związku z niedawnymi wydarzeniami w Kanadzie, gdzie od kilku tygodni odkrywane są masowe groby dzieci - rdzennych mieszkańców Kanady. Od maja do czerwca na terenach dawnych szkół katolickich w Kanadzie odnaleziono nieoznakowane mogiły około 1158 dzieci.
- Nie jesteśmy w stanie przejść do porządku dziennego nad tym, co stało się w Kanadzie - powiedziała cytowana w "Dzienniku Łódzkim" Aleksandra Knapik-Gauza, organizatorka łódzkiego protestu. - Papież się o tym nie zająknął, tymczasem należy o tym przypominać. Nie można udawać, że nic się nie stało: dzieci były bite, gwałcone, wreszcie mordowane. Jest ponad tysiąc ciał - dodała.