W grudniu 2019 roku Kamil Zaradkiewicz przesłał do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne. Sędzia chciał, aby TSUE rozstrzygnęło, czy sąd, w którym zasiada sędzia powołany za czasów PRL-u lub przez poprzednią Krajową Radę Sądownictwa jest niezawisły i bezstronny.
- Nie ma podstaw do powzięcia wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności potencjalnie wszystkich polskich sędziów powołanych przed 2018 rokiem - przekazał, jak cytuje TVN24, Rzecznik Generalny TSUE. Dodał, że sam fakt, iż niektórzy sędziowie zostali powołani do pełnienia urzędu w okresie PRL, nie pozwala na to, aby podważać niezawisłość tych sędziów obecnie.
Rzecznik podkreślił także, że interwencja sądowa, która spowodowałaby nieważność orzeczeń wydanych przez takiego sędziego, byłaby zbliżona do przyjęcia nowego środka "lustracyjnego" - podaje TVN24.
Przypomnijmy, że w grudniu portal wpolityce.pl opublikował listę czynnych sędziów, którzy zostali nominowani jeszcze czasach PRL-u. O ich nazwiska do Ministerstwa Sprawiedliwości wystąpił właśnie Kamil Zaradkiewicz, sędzia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Prawicowy portal chwalił się, że zna nazwiska "wszystkich sędziów powołanych w PRL". Okazało się jednak, że lista nie jest kompletna. Brakowało na niej nazwiska sędzi Julii Przyłębskiej, prezeski Trybunału Konstytucyjnego.