Stalowa Wola. Sprawca tragicznego wypadku usłyszał zarzuty

Sprawca tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę 3 lipca w Stalowej Woli w województwie podkarpackim, trafi na trzy miesiące do aresztu. Postawiono mu również zarzuty. Mężczyzna prowadził amochód pod wpływem alkoholu. W wyniku tragicznego zdarzenia osierocona została trójka dzieci.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel przekazał, że mężczyźnie, który w sobotę spowodował tragiczny wypadek w Stalowej Woli (woj. podkarpackie), postawiono dwa zarzuty. Sąd zastosował wobec niego areszt tymczasowy na okres trzech miesięcy - informuje Radio Opole, powołując się na informacje PAP. 

Zobacz wideo Wypadek w tunelu. Kierowca ciężarówki nie zauważył jadącego obok citroena

Stalowa Wola. Zarzuty dla sprawcy wypadku. Prowadził samochód, będąc pod wpływem alkoholu

Pierwszy z zarzutów postawionych mężczyźnie dotyczy spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Za takie przestępstwo grozi nawet do 12 lat pozbawienia wolności. 

Drugi zarzut dotyczy natomiast prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu. Wobec sprawcy wypadku zastosowano również trzymiesięczny areszt tymczasowy, o który wystąpiła miejscowa prokuratura. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez rzecznika na razie "areszt odbywa się w warunkach oddziału szpitalnego" - informuje Radio Opole

Stalowa Wola. W wyniku tragicznego wypadku zginęli rodzice trójki dzieci

Jak informowaliśmy w Gazeta.pl, do tragicznego wypadku doszło w sobotę 3 lipca na trasie ze Stalowej Woli do Tarnobrzega na drodze wojewódzkiej nr 871. W samochód 37-letniej Marzeny oraz 39-letniego Mariusza K., którzy podróżowali z 2,5-letnim synem, uderzył pojazd prowadzony przez pijanego kierowcę. Małżeństwo osierociło trójkę dzieci. 

Wcześniej mężczyzna miał wyprzedzać na zakręcie inne samochody i nagminnie łamać przepisy drogowe. W chwili wypadku 37-letni kierowca miał jechać z prędkością co najmniej 120 kilometrów na godzinę. W jego organizmie wykryto 1,7 promila alkoholu. 

2,5-letnim chłopcem tuż po wypadku zaopiekowała się kobieta, która jechała za samochodami. - Był tylko płacz i wołał mamę. Serce krajało się po prostu, rozwalało na kawałeczki, jak tylko słyszałam słowo "mama" - mówiła TVN24 pani Anna. Później dzieckiem zajęli się ratownicy, których relacja z działań na miejscu wypadku doprowadza do łez. Jak przyznali, widok przerażonego chłopca będzie im towarzyszył przez całe życie. Premier Mateusz Morawiecki poinformował niedawno o przyznaniu osieroconym dzieciom wsparciu pieniężnym w postaci renty. 

Fundacja Z Serca Dla Serca prowadzi internetową zbiórkę na rzecz rodzeństwa. Do tej pory zebrano ponad milion złotych.

Więcej o: