Kasacja wniesiona do Sądu Najwyższego przez Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczyła wydarzeń, które miały miejsce w Tarnowskich Górach w październiku 2020 r. Wówczas pod jednym z biur poselskich odbył się protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
Dwóch mężczyzn, którzy wzięli udział w manifestacji, sąd ukarał mandatami karnymi w wysokości 500 złotych za sam udział w zgromadzeniu, a także brak maseczek oraz wykrzykiwanie wulgarnych haseł. Wyrok wydano w trybie nakazowym, czyli bez rozprawy. To właśnie od tego wyroku kasację wniósł później do Sądu Najwyższego Rzecznik Praw Obywatelskich.
"Rzecznik Praw Obywatelskich od początku wskazywał, że zakazywanie przez rząd zgromadzeń w pandemii kolejnymi rozporządzeniami naruszało istotę konstytucyjnej wolności zgromadzeń (art. 57 Konstytucji). Faktycznie uniemożliwiło to skuteczne korzystanie z tej wolności obywatelom" - czytamy w komunikacie wydanym w poniedziałek przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jak podkreślono, podstawą zakazu zgromadzeń publicznych, wprowadzonego przez rząd w związku z epidemią koronawirusa, nie mogła być ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, do której rząd odwoływał się w kolejnych rozporządzeniach. "Problem w tym, że ta ustawa nie daje podstaw do takich ograniczeń wolności. W przypadku zgromadzeń pozwala wyłącznie na zakazanie 'widowisk i innych zgromadzeń ludności'. Nie dotyczy więc chronionych konstytucyjnie m.in. zgromadzeń spontanicznych" - tłumaczy biuro RPO.
W kasacji wniesionej do Sądu Najwyższego RPO wskazał również, że początkowo wspomniana ustawa pozwalała nakładać obowiązek noszenia maseczek tylko na osoby chore i podejrzane o zakażenie, a nie na wszystkich. Po kilku interwencjach RPO przepis ten został jednak zmieniony pod koniec 2020 r. i dopiero od tego czasu nakaz noszenia maseczek był już legalny.
"W sprawie zaś tego, co mieli wykrzykiwać mężczyźni, RPO zauważa, że nie mógł w takiej sprawie zapaść wyrok nakazowy, bo jest on dopuszczalny tylko w sprawach, które nie budzą wątpliwości. Tu zaś jedynym dowodem jest notatka policyjna. To za mało" - informuje w komunikacie biuro RPO.
1 lipca 2021 r. Sąd Najwyższy w Izbie Karnej zgodził się z tą argumentacją i uwzględnił kasację RPO. Mężczyźni zostali tym samym uniewinnieni z zarzutów udziału w zgromadzeniu i braku maseczek.
SN wskazał, że przepis w rozporządzenia, na mocy którego zakazano organizacji zgromadzeń innych niż te rejestrowane, "został wydany z przekroczeniem delegacji ustawowej, a zatem nie mógł stanowić normy wypełniającej normę blankietową z art. 54 Kodeksu wykroczeń".
"Upoważnienie do wprowadzenia w rozporządzeniu zakazu organizowania zgromadzeń miało wynikać z art. 46b pkt 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi, zgodnie którym Rada Ministrów może ustanowić ograniczenia, obowiązki i nakazy [...]. Według SN rację ma RPO, że skoro organ wykonawczy może ustanowić jedynie ograniczenia, obowiązki i nakazy [...] - to a contrario nie posiada kompetencji do ustanawiania zakazów. Zakaz ten został zatem wprowadzony bez należytej podstawy prawnej - w drodze rozporządzenia - zamiast ustawy oraz wbrew regulacjom zawartym w art. 57 i art. 31 ust. 3 Konstytucji" - poinformowało biuro RPO.
W części dotyczącej wykrzykiwanych przez mężczyzn haseł SN zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd, wskazując, że niejako bezrefleksyjnie przyjął on "oczywistość ich sprawstwa i winy".
"Tymczasem z akt sprawy nie wynika, by obwinieni przyznali się do popełnienia wykroczeń z art. 141 k.w. i art. 51 k.w. Nadto nie zostali oni wezwani na przesłuchani ani nie zostały im przedstawione zarzuty, co uzasadniono stanem pandemii. Jedynym więc dowodem ich 'niebudzącego wątpliwości; sprawstwa i 'niewątpliwej' winy jest notatka urzędowa funkcjonariusza i jego zeznania. Nie przesłuchano jako świadków pozostałych funkcjonariuszy biorących udział w interwencji. [...] opis czynów przypisanych obwinionym nie precyzuje słów powszechnie uważanych za nieprzyzwoite, jakie mieli wykrzykiwać obwinieni" - wskazał SN.