W czwartek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego wznowiła posiedzenie w sprawie uchylenia immunitetu sędziemu Józefowi Iwulskiemu, prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Wniosek ws. sędziego Iwulskiego złożyli pod koniec ub.r. prokuratorzy oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Śledczy IPN chcą postawić sędziemu "zarzut popełnienia zbrodni komunistycznej polegającej na bezprawnym skazaniu 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek wymierzonych we władze PRL".
Czwartkowe posiedzenie Izby Dyscyplinarnej trwało ponad osiem godzin. Trzyosobowy skład orzekający wysłuchał m.in. prof. Adama Strzembosza, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego w latach 1990-1998, który był świadkiem powołanym przez obronę. Przerwę ogłoszono do piątku do godz. 8:30, kiedy zostanie wydane orzeczenie.
Jak podaje TVN24, prof. Strzembosz opisywał okoliczności, w jakich sędziowie wydawali wyroki w stanie wojennym oraz stosowane przez nich strategie, które miały zminimalizować negatywne konsekwencje dla oskarżonych. Strzembosz podkreślił, że sędziowie w czasach stanu wojennego starali się pomagać oskarżonym m.in. poprzez wydłużanie postępowania oraz orzekanie kar w zawieszeniu. Według prof. Strzembosza wyroki uniewinniające były nieskuteczne, ponieważ w wyższej instancji dokonywano ich rewizji i bardzo często orzekano surowsze kary.
Były pierwszy prezes SN podkreślił także, że jego zdaniem środowisko sędziów z Solidarności nie potępiłoby takiego sędziego jak Józef Iwulski. - Można mówić o sędziach bohaterach stanu wojennego, sędziach, którzy nie całkowicie zdali egzamin z przyzwoitości i sędziach, których możemy nazywać usługowcami dla ówczesnego reżimu. Byli też sędziowie, którzy robili karierę w stanie wojennym, jako przykład podam Andrzeja Kryże - powiedział prof. Strzembosz.
Obrona sędziego Iwulskiego wskazuje, że sprawa o odebranie immunitetu jest motywowana politycznie. Twierdzi, że sędzia znalazł się na celowniku śledczych ze względu na sprzeciw wobec reformy sądownictwa forsowanej przez Prawo i Sprawiedliwość.
Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie informowała pod koniec ub.r., że wniosek ws. uchylenia immunitetu sędziemu Józefowi Iwulskiemu jest efektem prowadzonego od 2018 r. śledztwa dotyczącego "bezprawnego pozbawienia wolności działaczy demokratycznej opozycji w PRL".
Według śledczych IPN Józef Iwulski w październiku 1982 r., jako ówczesny sędzia Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego, zasiadał w składzie sędziowskim, który bezprawnie skazał robotnika z Oświęcimia Leszka W. na trzy lata pozbawienia wolności za wykonanie i rozpowszechnianie ulotek przedstawiających kontury Polski okolone kolczastym drutem. W maju 1992 r. Sąd Najwyższy uniewinnił Leszka W.
"Bezprawne skazanie Leszka W. na surową karę miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji. Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków. Dlatego Komisja […] wystąpiła z wnioskiem o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Józefa I., który jest wciąż czynnym sędzią, obecnie SN" - czytamy w komunikacie IPN.
Decyzję w sprawie immunitetu sędziego Józefa Iwulskiego podejmie Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Powstanie Izby było dla PiS ważnym elementem tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości. Izba ma za zadanie rozstrzygać sprawy z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i prokuratorów oraz przedstawicieli innych zawodów prawniczych. Jej członkowie zostali wybrani przez prezydenta Andrzeja Dudę na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa. W kwietniu 2020 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że Izba Dyscyplinarna nie może być uznawana za sąd w rozumieniu prawa Unii Europejskiej i nakazał zawieszenie jej działalności - pomimo tego Izba nadal orzeka.