"To była jedna z najtrudniejszych nocy dla wszystkich służb od wielu lat. (...) Zalane ulice, podtopienia, kilkadziesiąt włazów od studzienek, które zniknęły" - tak o wydarzeniach w Szczecinie pisał w mediach społecznościowych w czwartek rano prezydent miasta Piotr Krzystek.
Jak zaznaczył włodarz, "raporty IMGW mówią wyraźnie - takiego deszczu nie było od ponad 40 lat". "Niestety żadna infrastruktura nie jest przygotowana na odbiór takiej ilości wody" - podkreślił.
I rzeczywiście, z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej z czwartku z godz. 6 wynika, że opad za ostatnią dobę wyniósł 96,3 mm (co można przeliczyć na blisko 100 litrów wody na metr kwadratowy). Do tej pory maksymalną sumę dobową odnotowano 8 sierpnia 1978 r. (74,3 mm).
Od północy do godz. 14 w czwartek strażaccy interweniowali ponad pół tysiąca razy, z czego blisko połowa z nich przypadła na Szczecin. Mieszkańcy zmagali się z wodą w piwnicach, wybijającymi toaletami i umywalkami, zalanymi ulicami.
Wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki poinformował w czwartek przed godz. 17, że straż pożarna i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozładowały korek na autostradzie A6 na węźle Szczecin Zachód po zalaniu części drogi. "Ciężarowe przejeżdżają, osobowe są kierowane na Lubieszyn albo Rosówek. Sytuacja stabilna" - dodał Bogucki.
Ekstrema pogodowe - z jednej strony gwałtowne ulewy, z drugiej fale upałów - są wśród przewidywanych przez naukowców skutków zmian klimatu. O ile roczna suma opadów może się nie zmieniać, to inny będzie ich rozkład: wzrasta liczba opadów krótkotrwałych, o silnym natężeniu, powodujących podtopienia, a w dłuższych odstępach między nimi możliwe są susze. Ponadto gwałtowne opady nie przeciwdziałają wysychaniu tak dobrze, bo woda szybko spływa do cieków wodnych.
W przygotowanym przez warszawski ratusz dokumencie dot. adaptacji do zmian klimatu czytamy, że w latach 1981-2013 "wzrosła liczba dni z opadem intensywnym oraz odnotowywano coraz wyższe jednostkowe wartości opadów". Przykładem była ulewa w stolicy w czerwcu 2020 roku, gdy w kilka godzin spadło tyle deszczu, ile wynosi średnia miesięczna suma opadów. Do tego brak retencji wody i miejska betonoza potęgują skutki takich ulew i przyczyniają się do zalewania ulic i budynków. Inny przykład to województwo łódzkie, które jest zagrożone silnym pustynnieniem oraz równolegle powodziami w dolinach największych rzek regionu.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.