Szczecin. W kilka godzin spadło tyle deszczu, co w miesiąc. Zalane ulice, domy, szpital

Nawet 1,5 m wody w piwnicy, wybijające toalety i umywalki, zalane ulice, a nawet autostrada - to skutki ulewy, która przeszła w nocy nad Szczecinem. Deszcz był ekstremalnie intensywny - spadło go tyle, ile wynosi średnia miesięczna suma opadów. Wcześniej rano przestało padać, ale według prognoz ulewa może się powtórzyć.
Zobacz wideo "Obserwujemy przesunięcie stref klimatycznych". W Polsce będzie ciepło jak we Włoszech?

Szczecin od środy zmaga się z ekstremalnymi opadami. Zalane są ulice i budynki, w tym szpital i laboratorium, drogi są nieprzejezdne, wiele osób nie ma prądu.

Po godzinie 5 rano deszcz przestał padać, ale według prognoz ulewa może jeszcze wrócić. W nocy z środy na czwartek w ciągu sześciu godzin spadło 71 mm deszczu - to niemal tyle, ile wynosi rekordowa dobowa suma oparów w Szczecinie (74,3 mm). To też więcej, ile wynosi tam średnia miesięczna suma opadów dla lipca.

Jeśli deszcz znów zacznie padać, rekord dobowy najpewniej zostanie pobity - według obowiązującego pomarańczowego alertu IMGW poza burzami z silnym wiatrem i gradem lokalnie możliwe jest nawet 90 mm deszczu. Alter II stopnia wydano dla całego województwa zachodniopomorskiego. 

TVN24 rozmawiało z mieszkańcami miasta. Według ich relacji woda w domach wybijała przez umywalki i toalety. Zniszczone są garaże, piwnice - niekiedy jest w nich nawet 1,5 m cieczy. Straż od rana pomaga w usuwaniu skutków nawałnicy.  

Autostrada nieprzejezdna, zalany szpital 

Portal Radia Szczecin informuje w czwartek rano o "armagedonie na ulicach i drogach regionu". Według radia w obie strony zablokowana jest autostrada A6 od granicy z Niemcami do Kołbaskowa. Jezdnia jest zalana w obu kierunkach.

Także w samym mieście zalanych jest kilka ulic, policja musiała je zablokować. Zalane zostały także budynki mieszkalne. Woda wdarła się do szpitala na ul. Unii Lubelskiej i zalała laboratorium. 

Strażacy wyjechali w sumie do 170 interwencji, głównie związanych z wypompowywaniem wody z zalanych piwnic i podtopionych posesji. W wielu miejscach strażacy nadal pracują.

 

Zmiany klimatu potęgują ekstremalne ulewy i susze

Ekstrema pogodowe - z jednej strony gwałtowne ulewy, z drugiej fale upałów - są wśród przewidywanych przez naukowców skutków zmian klimatu. O ile roczna suma opadów może się nie zmieniać, to inny będzie ich rozkład: wzrasta liczba opadów krótkotrwałych, o silnym natężeniu, powodujących podtopienia, a w dłuższych odstępach między nimi możliwe są susze. Ponadto gwałtowne opady nie przeciwdziałają wysychaniu tak dobrze, bo woda szybko spływa do cieków wodnych.

W przygotowanym przez warszawski ratusz dokumencie dot. adaptacji do zmian klimatu czytamy, że w latach 1981-2013 "wzrosła liczba dni z opadem intensywnym oraz odnotowywano coraz wyższe jednostkowe wartości opadów". Przykładem była ulewa w stolicy w czerwcu 2020 roku, gdy w kilka godzin spadło tyle deszczu, ile wynosi średnia miesięczna suma opadów. Do tego brak retencji wody i miejska betonoza potęgują skutki takich ulew i przyczyniają się do zalewania ulic i budynków. Inny przykład to województwo łódzkie, które jest zagrożone silnym pustynnieniem oraz równolegle powodziami w dolinach największych rzek regionu.

Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.  

Więcej o: