Tydzień temu podczas konferencji prasowej Adam Niedzielski poinformował, że z przychodniami, które nadużywały teleporad nie zostaną przedłużone umowy. - Dostępność do lekarzy, jak i całego systemu opieki zdrowotnej ma teraz kluczowe znaczenie. Teleporada nie może być podstawową formą kontaktu z pacjentem. Stanowi ona wsparcie w bieżącym kontakcie z lekarzem - powiedział wówczas minister zdrowia.
- Zdecydowałem, by z 70 placówkami podstawowej opieki zdrowotnej, w których udział teleporad wyniósł ponad 90 proc. nie przedłużyć umów. (...) Są takie przychodnie, gdzie teleporady zdominowała wszystkie inne formy świadczenia usług i wyparła ten bezpośredni kontakt z pacjentem - poinformował polityk. Jak dodał, blisko 40 proc. przychodni udziela więcej teleporad zdalnych, niż umawia wizyt w gabinecie lekarskim.
Do decyzji ministra zdrowia odniósł się Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. "Teleporady istniały zawsze w prywatnych gabinetach. (...) Zupełnie inaczej było w publicznej ochronie zdrowia. Tam teleporada była zakazana. Tak zdecydował NFZ, minister i urzędowi 'wszyscy święci'. Wszystko oczywiście 'dla dobra polskiego pacjenta'. Lekarza, który by udzielił teleporady mogła spotkać kara" - czytamy w komentarzu OZZL.
"Sytuacja ta zmieniła się diametralnie po ogłoszeniu stanu epidemii. Teraz, arbitralną decyzją ministra zdrowia, teleporada stała się nie tylko dopuszczalną, ale wręcz jedyną możliwą formą kontaktu lekarza z pacjentem. Inne formy udzielania porad lekarskich były zabronione, a te przychodnie, które chciałyby pracować inaczej mogły zostać ukarane. Wszystko to czynił pan minister 'dla dobra polskiego pacjenta', o którego troszczy się jak nikt inny w Polsce. Po jakimś czasie, pan minister arbitralnie zdecydował, że poza teleporadami mogą być już udzielane także porady 'normalne'. Dodatkowo - chyba dla podkreślenia kto tutaj rządzi - pan minister określił 'widełki' wiekowe pacjentów, dla których teleporady są dozwolone, a dla których zakazane" - zaznaczono. "Najwyraźniej jednak pan minister nie jest zadowolony z efektów swoich decyzji, skoro teraz postanowił ponownie 'wziąć sprawę w swoje ręce' i ponownie 'ręcznie' posterować pracą POZ, określając, które z przychodni medycyny rodzinnej dobrze służą swoim pacjentom, a które nie" - dodano.
"Poprzez swoje działania, poszczególne decyzje i całą swoją postawę, minister zdrowia Adam Niedzielski zdają się mówić: publiczna ochrona zdrowia to ja" - napisano w komunikacie i podkreślono, że we Francji był już król - nazywano go królem-słońce, który twierdził, że "państwo to ja", "nie liczył się z nikim, chciał kierować wszystkim co się w państwie działo i był przekonany, że robi to najlepiej, oczywiście dla dobra państwa i jego obywateli".
18 czerwca Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przyjął stanowisko wyrażające negatywną ocenę ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. "Zarząd Krajowy OZZL wyraża 'wotum nieufności' wobec ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i postanawia wystąpić do Premiera RP o odwołanie go z zajmowanego stanowiska" - czytamy w uchwale.