YouTuber Rafał Romanik, który prowadzi kanał "Wyprawy LEONA", poinformował swoich widzów o nietypowym zjawisku. Wewnątrz nasypu kolejowego przy stacji kolejowej Wałbrzych Szczawienko pali się miał węglowy pomieszany z ziemią.
Sam Romanik o sprawie dowiedział się od jednego ze swoich widzów, który od około dwóch miesięcy miał obserwować zjawisko. Jak przekazał, ziemia na obszarze kilkunastu, może kilkudziesięciu metrów kwadratowych posiada stałą temperaturę wynoszącą ponad 100 stopni Celsjusza. Temperatura jest niezależna od warunków atmosferycznych, a przez szczeliny w ziemi wydostaje się dym oraz gazy. Romanik postanowił więc pojechać na miejsce i sprawdzić zjawisko osobiście.
Odkrywca wyposażył się w specjalistyczny sprzęt - kamerę termowizyjną oraz termometr z sondą sięgającą 15 cm w głąb ziemi. Mężczyzna przy pomocy kamery ustalił miejsce o najwyższej temperaturze, a następnie przystąpił do mierzenia wartości. Limit urządzenia wynosił jednak 300 stopni, a ono samo wyłączyło się niedługo przed osiągnięciem maksymalnej wartości. Nie wiadomo więc dokładnie, jak gorący był nasyp, jednak wyraźnie dało się zauważyć, że pod ziemią dzieje się coś niepokojącego. Romanik zawiadomił lokalną straż pożarną - jak mówił, w niedługim czasie ziemia może się osunąć i odsłonić żarzący się węgiel, a pożar - objąć większe tereny, także te naziemne.
Na miejsce zdarzenia przybyły dwa wozy strażackie, które próbowały ugasić podziemny pożar, jednak bez skutku. Mimo zużycia prawie 10 tys. litrów wody, ze skarpy nadal unosi się para, choć jak przyznaje Romanik, temperatura samej ziemi zmalała.
- Zgłaszano, że pożar ten trwa od dłuższego czasu, może nawet od kilku tygodni. Na długości kilkunastu metrów i szerokości kilku metrów nie ma roślinności, widać spękania ziemi oraz wydobywający się dym. Próby wlewania wody w otwory potwierdziły obecność wysokiej temperatury, bo woda zmieniała się w parę i gotuje - przekazał portalowi walbrzych.dlawas.info Tomasz Kwiatkowski, oficer prasowy KM PSP w Wałbrzychu.
Zaplanowano kolejne działania w pobliżu skarpy. - My dostarczymy samochody gaśnicze i rozwiniemy linię gaśniczą, tak by linia kolejowa działała bez przerwy, a kolej dostarczy ciężki sprzęt, dzięki któremu skarpa zostanie przekopana, a następnie ugaszona - tłumaczył Kwiatkowski.