O sprawie Mikołaja Jerofiejewa z Rosji poinformowali w ubiegłym roku dziennikarze "Interwencji" w Polsat News. Mężczyzna uciekł z fermy drobiu po 23 latach w sierpniu 2020 roku. Od tego czasu śledztwo w sprawie mężczyzny prowadziła Straż Graniczna pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Legnicy.
Legnicka prokuratura w czerwcu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Janowi i Alicji Ś. Małżeństwu postawiono zarzuty handlu ludźmi, za co może im grozić kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
- Stosowano wobec niego (Jerofiejewa - red.) groźby bezprawne oraz wykorzystywano jego krytyczne położenie i stan bezradności, w celu świadczenia przez niego pracy o charakterze przymusowym - powiedziała Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, w rozmowie z TVP 3 Wrocław.
Prokuratura zabezpieczyła także nieruchomości oskarżonego Jana Ś. o wartości 200 tys. złotych na poczet przyszłych środków kompensacyjnych za doznaną krzywdę, które sąd będzie mógł orzec na rzecz Rosjanina.
Mikołaj Jerofiejew trafił do Polski w 1989 r. Jak pisaliśmy w buzz.gazeta.pl, mężczyzna miał wówczas 28 lat i pracował jako spawacz przy obsłudze żołnierzy Armii Czerwonej, stacjonujących w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Po tym, gdy radzieccy żołnierze opuścili Polskę, Jerofiejew pozostał w kraju. Przez kilka lat pracował w innej firmie, po czym znalazł pracę na fermie drobiu, należącej do małżeństwa Jana i Alicji Ś.
Mężczyźnie zabrano dokumenty, zakazano mu również opuszczania terenu fermy. Jerofiejew nie próbował ucieczki, ponieważ bał się deportacji - zapewniono go, że czeka ona obcokrajowców, którzy pracują na czarno. Mężczyzna pracował na fermie ponad siły bez żadnego wynagrodzenia, spał w brudnym pomieszczeniu, a do jedzenia dawano mu resztki ze stołu, często stare i zgniłe.
Rosjaninowi udało się opuścić fermę dopiero po 23 latach po tym, gdy po raz kolejny został uderzony i zwyzywany przez Jana Ś. Ucieczka okazała się możliwa dzięki pomocy jednej z pracownic fermy, która zorganizowała dla niego transport oraz pomogła w znalezieniu schronienia. Dzisiaj Mikołaj Jerofiejew ma ponad 60 lat. Przedstawiciele Rosjanina z kancelarii prawnej Lex Advena zapowiadają, że będą domagać się dla niego odszkodowania, zadośćuczynienia oraz wypłaty wynagrodzenia odpowiedniego za 23 lata pracy.