368 zgłoszeń o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich wpłynęło do diecezji i zakonów męskich w Polsce od połowy 2018 roku do końca 2020. Zawiadomienia dotyczą czynów z lat 1958-2020. Połowa z nich jest nadal w trakcie badania, 39 proc. zarzutów potwierdziła lub wstępnie uwiarygodniła Kongregacja Nauki Wiary, 10 proc. uznano za niewiarygodne.
Zaprezentowane w poniedziałek dane zebrało biuro Delegata Episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży - abp. Wojciecha Polaka wraz z Instytutem Statystyki Kościoła Katolickiego. Dyrektor instytutu ks. Wojciech Sadłoń zaznaczał, że zgłoszenia dotyczą 292 księży i zakonników. - Te 368 przypadków nie oznaczają identycznej liczby osób duchownych obwinionych - niektóre osoby były obwinione o czyny przestępcze względem kilku osób - dodał.
Do raportu zdążył odnieść się już Tomasz Terlikowski. W pierwszych zdaniach swojego wpisu na Twitterze publicysta podkreślił, że autorzy kwerendy "wykonali ogromną pracę". "[...] i chwała za to tym, którzy to robią" - napisał.
"Fala ujawnianych przestępstw narasta. Jesteśmy na jej początku. Każda kolejna ofiara, która się ujawnia ośmiela następne. To będzie trudny proces. Czeka nas także, to trochę poza tym problemem, proces ujawniania [...] ofiar przemocy i przemocy seksualnej wobec bezbronnych dorosłych - sióstr zakonnych, kleryków, młodych księży" - ocenił publicysta.
W opinii Terlikowskiego skala przestępstw, o której coraz szerzej dowiaduje się opinia publiczna, będzie skutkować także "ujawnianiem kolejnych odpowiedzialnych za tuszowanie tych przestępstw i umożliwianie działania duchownym".
"Z danych wynika, że jeśli chodzi o ofiary to jest 50 procent dziewcząt i 50 procent chłopców. Co z tego wynika? Otóż tyle, że narracja zgodnie z którą problemem jest tylko lobby homoseksualne (sam kiedyś prezentowałem takie opinie) jest nieprawdziwe. Problemem jest niedojrzałość, klerykalizm, brak odpowiednich metod reagowania. Stygmatyzacja jednego środowiska jest nieprawdziwa i niesłuszna" - stwierdził Terlikowski.
W odniesieniu do wspomnianego, rzekomego "lobby homoseksualnego" w Kościele, przypomnijmy, że zgodnie z wydanym w 2017 r. stanowiskiem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego homoseksualność (podobnie jak heteroseksualność) "nie implikuje żadnej szczególnej predyspozycji do zakazanego prawem wykorzystywania seksualnego dzieci", a wypowiedzi wyrażające odwrotny pogląd należy uznać za "nieuprawnione nadużycie".
"Znakomita większość przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w Polsce jest popełniana przez heteroseksualnych mężczyzn i ma miejsce w rodzinie (tj. wykorzystywanie dziewczynek przez mężczyzn będących członkami ich rodzin - np. przez ojca, ojczyma, dziadka, wuja itd.)". [...] Podtrzymywanie społecznego przekonania o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywatelek i obywateli" - czytamy w komunikacie PTS.