Jak podaje "Dziennik Łódzki", Marsz Równości w Łodzi został zorganizowany już po raz dziesiąty, a tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem "DAJCIE ŻYĆ!".
Wydarzenie rozpoczęło się w Łodzi w sobotę o godzinie 13 pod Halą MOSiR. Uczestnicy Marszu Równości szli głównymi ulicami miasta, m.in. Ks. Skorupki, Piotrkowską czy Tymienieckiego w kierunku pl. Dąbrowskiego, ale w ostatniej chwili musieli zmienić trasę. Wszystko ze względu na dwie zarejestrowane kontrmanifestacje.
Na zapowiedź Marszu Równości zareagowali m.in. narodowcy z ONR i tego samego dnia zorganizowali Łódzki Marsz Normalności. Wzięło w nim udział około 25 osób - w Marszu Równości szło, jak podają lokalne media, setki manifestujących, tworzących kolorowy tłum. Narodowcy, organizując kontrmanifestację, chcieli potępić władze Łodzi za "wspieranie tęczowych ruchów, które czynią wiele zła".
Marsz Równości spotkał się z ciepłym przyjęciem łodzian. Mieszkańcy z dużą sympatią pozdrawiali manifestujących, a kontrmanifestacje nie wywołały żadnych spięć między uczestnikami - porządku pilnowała m.in. policja.
"Homofobiczna kampania prezydencka nasiliła nagonkę na osoby LGBTQ+. Od słów i dyskryminacji coraz częściej przechodzi się do czynów motywowanych nienawiścią" - napisali w komunikacie organizatorzy łódzkiego marszu. "Przemoc motywowana LGBT-fobią staje się coraz bardziej obecna w naszym kraju. Z dnia na dzień czujemy się coraz mniej bezpiecznie w Polsce" - dodano.
Fabryka Równości nie zgadza się "na JAKĄKOLWIEK formę dyskryminacji, przemocy i wykluczenia. Miłość to PRAWO CZŁOWIEKA. Państwo MUSI zapewnić nam ochronę, bezpieczeństwo, szacunek i równe prawa!".