Samolot linii Wizzair wystartował do ukraińskiego Zaporoża około godziny 13 we wtorek 15 czerwca. Nieudany rejs zakończony awaryjnym lądowaniem miał być pierwszym lotem do tego miasta po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa.
Usterka, którą zgłosili piloci, uniemożliwiała kontynuowanie lotu, dlatego niedługo po starcie zdecydowano o powrocie do Pyrzowic. Wcześniej jednak maszyna musiała przez godzinę krążyć nad lotniskiem, aby spalić paliwo. Miało to zmniejszyć prawdopodobieństwo ewentualnego pożaru w czasie awaryjnego lądowania. Samolot ostatecznie wylądował około godz. 14.15.
- Startujący samolot jest ciężki, między innymi z powodu zatankowanego do pełna paliwa. Żeby wylądować bezpiecznie, konieczne jest obniżenie tej wagi do wielkości określonej przez producenta - tłumaczył cytowany przez TVN24 Piotr Adamczyk, rzecznik portu Katowice-Pyrzowice. Przekazał również, że ten model samolotu nie ma możliwości zrzutu paliwa, stąd potrzeba kołowania nad lotniskiem.
Na miejsce zdarzenia jeszcze przed awaryjnym lądowaniem przyjechało 20 jednostek straży pożarnej oraz helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Piotr Adamczyk tłumaczył w rozmowie z WP, że było to konieczne ze względu na procedury. Nie było potrzeby interwencji, nikomu nic się nie stało. Na pokładzie samolotu znajdowało się 153 pasażerów, którzy po lądowaniu awaryjnym mieli polecieć do Zaporoża inną maszyną.