Ratownicy TOPR wyruszyli na interwencję we wtorek około 10 rano. Nie byli już jednak w stanie pomóc mężczyźnie, który spadł z 400-metrowego stoku w drodze na Rysy - pisze "Tygodnik Podhalański".
Na akcję ratunkową niezwłocznie wysłano śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mężczyzna, który uległ wypadkowi, zmarł jednak na skutek doznanych obrażeń, jego ciało znaleziono w rejonie Buli pod Rysami. Ratownicy przetransportowali je do Zakopanego.
- Okazało się, że turysta osunął się w rejonie tzw. rysy, którą idzie zimowy szlak na szczyt. W wyniku najprawdopodobniej potknięcia spadł ok. 400 metrów terenem śnieżno-skalnym. Na skutek odniesionych obrażeń zmarł - mówil cytowany przez zakopane.naszemiasto.pl Stanisław Krzeptowski-Sabała, ratownik TOPR i dodał, że mężczyzna nie miał przy sobie raków i czekana, nie był przygotowany na warunki zimowe.
W Tatrach tego dnia doszło do serii wypadków. Niedługo po tym, jak ratownicy zwieźli do Zakopanego ciało turysty spod Rysów, dostali wezwania z Wołowca, gdzie turystka doznała urazu nogi. Z kolei kilka godzin później interweniowali jeszcze raz, ty razem na szlaku między Zawratem a Świnicą. Ratownicy przetransportowali do szpitala mężczyznę, który doznał tam urazu głowy i krwawił - pisze portal zakopane.naszemiasto.pl.
"W wyższych partiach Tatr (po północnej stronie) w wielu miejscach na szlakach zalega śnieg, który jest z reguły mokry, ciężki i przepadający. W miejscach zacienionych i żlebach śnieg jest twardy. Od wysokości ok. 2000 m n.p.m. występują oblodzenia. Poruszanie się w takich warunkach wymaga doświadczenia oraz posiadania sprzętu zimowego (raki, czekan, kask) wraz z umiejętnością posługiwania się nim" - czytamy w komunikacie Tatrzańskiego Parku Narodowego.