Sąd uznał oskarżoną Monikę S. za winną zarzucanego jej czynu, eliminując z jego opisu zwrot "w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie" - poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie Barbara Markowska, cytowana przez RMF FM za PAP.
Prokuratura oskarżyła Monikę S. o zabójstwo w wyniku motywacji zasługującej na tzw. szczególne potępienie, co podlega karze przynajmniej 12 lat więzienia. Sąd uznał jednak, że kobieta nie działała z takich pobudek i skazał ją na 25 lat pozbawienia wolności. Proces toczył się z wyłączeniem jawności ze względu na charakter sprawy. Jak ustalono w sądzie, kobieta miała kłopoty prawne i finansowe, co mogło popchnąć ją do zbrodni. Nie wiadomo jednak, czy i jakie wyjaśnienia składała w procesie - czytamy w "Dzienniku Wschodnim".
Monika S. była główną podejrzaną ws. o zabójstwo chłopca. Udało się ją zatrzymać po niecałej dobie, w jednym z hosteli w Puławach (woj. lubelskie). Z nieoficjalnych informacji wynika, że wówczas kobieta chciała targnąć się na swoje życie. Po zatrzymaniu przez policję 39-latka przyznała się do zamordowania Filipa. Współpracowała ze śledczymi i ze szczegółami zrelacjonowała, w jaki sposób pozbawiła dziecko życia.
Do zbrodni doszło w listopadzie 2019 r. w hostelu w centrum Lublina. Ciało chłopca odnalazła rano jedna z pracownic. Martwy 10-letni Filip leżał na łóżku przykryty kocem. Chłopiec przyjechał do hostelu kilka dni wcześniej, razem z mamą. Ta jednak wyszła niedługo przed odnalezieniem ciała i więcej się nie pojawiła.
Jak ustaliła prokuratura, rok przed zabójstwem syna, Monika S. trafiła do aresztu z powodu malwersacji finansowych w organizacji, której była prezesem. Według śledczych miała wyprowadzić z konta setki tysięcy złotych. Po wpłaceniu poręczenia majątkowego wyszła na wolność. Borykała się jednak z poważnymi problemami finansowymi - relacjonuje "Dziennik Wschodni".