Wyrok w sprawie Stanisława C. zapadł w Sądzie Rejonowym w Gorlicach (woj. małopolskie). Radio Kraków informuje, że obok kary więzienia w zawieszeniu na dwa lata, sąd orzekł zadośćuczynienie w wysokości 30 tys. zł oraz zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną w jakikolwiek sposób. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura oskarżyła Stanisława C. o dokonanie przestępstwa z art. 197 Kodeksu Karnego (doprowadzenie przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego). Sąd zmienił jednak kwalifikację prawną czynu i zastosował wobec oskarżonego art. 198 KK (wykorzystanie bezradności ofiary w celu doprowadzenia do obcowania płciowego), za co grozi niższy wymiar kary.
- Sąd Rejonowy w Gorlicach uznał Stanisława C. za winnego tego, że wykorzystując bezradność pokrzywdzonej, wynikającą z faktu zaśnięcia i znajdowania się w stanie po spożyciu znacznej ilości alkoholu, doprowadził ją do obcowania płciowego. To przestępstwo zakwalifikował jako przestępstwo z artykułu 198 KK i wymierzył oskarżonemu karę roku pozbawienia wolności. Wykonanie kary warunkowo zawiesił na dwuletni okres próby - powiedział Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu (ten sąd rozpoznaje odwołania od orzeczeń sądu w Gorlicach).
Pokrzywdzona dziewczyna skomentowała wyrok w sprawie Stanisława C. w rozmowie z dziennikiem "Fakt". Podkreśliła, że nie zgadza się z decyzją sądu. - Kiedy dowiedziałam się o wyroku z internetu, to aż zebrało mi się na płacz. […] Kara byłaby sprawiedliwa, gdyby sprawca trafił do więzienia - powiedziała.
Do zdarzenia objętego aktem oskarżenia doszło w czerwcu 2019 r. Informowaliśmy wówczas, że 19-latka odbywała obowiązkową praktykę w stadninie w Regietowie. Mieszkała na jej terenie przez miesiąc. 13 czerwca dyrektor stadniny miał zaproponować dziewczynie, żeby wybrała się z nim na wycieczkę do Górnego Regietowa. Mieli tam wspólnie oglądać konie. Gdy wrócili, w stadninie nie było nikogo.
Około godziny piątej rano 19-latka zadzwoniła do opiekunki ośrodka i powiedziała, że boi się Stanisława C. Opiekunka przyjechała do stadniny, a wówczas dziewczyna wyznała, że 71-latek ją zgwałcił. Kobieta opiekująca się ośrodkiem nie zadzwoniła na policję. Obudziła Stanisława C., ale ten wyparł się wszystkiego i powiedział, że 19-latka piła bimber. Kiedy dziewczyna wróciła do domu, jej matka zawiozła ją do szpitala w Gorlicach. Lekarze zgłosili sprawę policji. Dzień później Stanisław C. zrezygnował ze stanowiska dyrektora stadniny w Regietowie.