Żona 41-letniego optyka z Sosnowca oskarżała go o znęcanie się. Śledztwo umorzono. Mamy dokument

Portal Gazeta.pl dotarł do decyzji o umorzeniu śledztwa ws. 41-letniego Tomasza M. z Sosnowca, podejrzanego o zabójstwo 11-letniego Sebastiana z Katowic. W 2018 r. Tomasz M. był oskarżany przez swoją małżonkę o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Sprawa nigdy nie trafiła jednak do sądu, bo kobieta wycofała swoje zeznania.

Trwa wyjaśnianie okoliczności śmierci 11-letniego Sebastiana z Katowic. W maju chłopiec został porwany, a następnie uduszony. Do zbrodni przyznał się 41-letni optyk z Sosnowca Tomasz M. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa, za co grozi mu dożywocie. Prokuratura postawiła 41-latkowi także drugi zarzut, którego nie chce ujawniać. Sąd Rejonowy w Sosnowcu zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Tomasza M. na trzy miesiące.

Mężczyzna był już znany organom ścigania. W 2008 r. porwał w Siemianowicach Śląskich 10-letniego chłopca. Zrobił dziecku nagie zdjęcia. Prokuratura, oprócz uprowadzenia, zarzuciła mężczyźnie także m.in. posiadanie materiałów pedofilskich. Został wówczas skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat.

Zobacz wideo Katowice. Policjanci zatrzymali 41-letniego mieszkańca Sosnowca, który przyznał się do zabójstwa 11-letniego Sebastiana

"Budził w nocy i kazał opuścić mieszkanie"

Trzy lata temu policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Północ prowadziła także śledztwo w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Takiego znęcania miał dopuszczać się Tomasz M. wobec swojej ówczesnej małżonki, z którą obecnie jest po rozwodzie. Śledztwo zostało jednak umorzone. Portal Gazeta.pl dotarł do szczegółów sprawy i decyzji o umorzeniu.

Tomasz M. był podejrzany o to, że znęcał się nad żoną od stycznia 2013 r. do lipca 2018 r. Jak czytamy w postanowieniu o umorzeniu śledztwa wydanym przez Komisariat Policji II w Sosnowcu, mężczyzna miał nie tylko wszczynać awantury i wyzywać małżonkę w wulgarny i obelżywy sposób, ale także grozić śmiercią, szarpać, kopać, popychać, uderzać rękami po ciele.

"Budził pokrzywdzoną w nocy i kazał opuścić jego mieszkanie, następnie kazał wracać do domu, kontrolował wskazaną, zakazywał kontaktów z rodziną, wywiózł pokrzywdzoną w nocy w nieużytki, gdzie zmusił ją do (...) podpisania pisma o cofnięcie pozwu rozwodowego" - wyliczali śledczy.

25 lipca 2018 r. Tomasz M. miał zamknąć żonę w pomieszczeniu, opuścić rolety oraz próbować przypiąć kobietę za pomocą taśmy i kajdanek do krzesła okulistycznego. Miał uderzyć małżonkę ręką w głowę i twarz. Kobieta doznała wtedy m.in. otarcia naskórka w okolicy lewej skroni, miała też siniec w prawym kąciku ust i obrzęk wargi.

Dwa dni później prokurator zastosował wobec Tomasza M. nakaz opuszczenia mieszkania zajmowanego wspólnie z żoną, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa trzy razy w tygodniu, zakaz kontaktowania się z żoną i zakaz zbliżania się do niej na odległość stu metrów.

Nieco ponad miesiąc później śledztwo umorzono z "z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu". Jak przekazał nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu Waldemar Łubniewski, powodem było to, że żona mężczyzny zaczęła się wycofywać ze składanych zeznań. Umorzone zostało wówczas także prokuratorskie postanowienie dotyczące m.in. zakazu kontaktów i zbliżania się do kobiety. Wkrótce potem para się rozwiodła.

- To cud, że udało mi się odejść, rozwieść i uwolnić. Wiele kobiet nie ma takiej szansy, albo robią coś sobie, albo oprawca w końcu wyrządza im krzywdę - mówiła pod koniec maja w rozmowie z "Faktem" była żona 41-latka.

Więcej o: