Pożar złomowiska w Przysiece Polskiej (pow. kościański) wybuchł w czwartek 3 czerwca około godz. 9. Ogniem zajęły się hałdy tworzyw sztucznych, plastiku i pianek, o łącznej powierzchni ok. 300m2, wysokie na 8 m, znajdujące się na terenie zakładu przetwórstwa odpadów. W czwartek z żywiołem walczyło niemal 30 zastępów straży pożarnej, w sumie około 120 strażaków z powiatu kościańskiego i okolicznych powiatów.
- Zakład jest nam znany, bowiem w zeszłym roku były tam trzy duże pożary: w kwietniu, lipcu i sierpniu. Wówczas z ogniem walczyliśmy nawet 33 godziny. W tym roku gasiliśmy już dwa mniejsze pożary, które dało się opanować szybciej - mówił "Gazecie Wyborczej" oficer prasowy kościańskiej Państwowej Straży Pożarnej mł. asp. Dawid Kryś.
- Większa część zastępów wróciła do swoich jednostek - pozostały przede wszystkim lokalne zastępy Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej. Hałdy z odpadami są przerzucane sprzętem udostępnionym przez właściciela zakładu. Odpady, które nie uległy spaleniu, są ładowane i przewożone w bezpieczne miejsce, wszystko jest przelewane wodą, by wyeliminować zagrożenie - wyjaśniał mł. asp. Kryś w rozmowie z TVN24.
Niestety w sobotę ponownie się rozprzestrzenił. Kłęby dymu widoczne są z dystansu kilku kilometrów. Od czwartku na miejscu pozostaje kilkanaście ekip. Strażacy nie są w stanie określić, jak długo jeszcze potrwa akcja gaśnicza. Okoliczności powstania pożaru zbada policja.