Niepełnosprawne dzieci mają zniknąć ze szkoły. "Czy to ten model opiekuńczego państwa?"

Szkoły specjalne w Łukowie obchodzą 60-lecie kształcenia specjalistycznego. W wielkiej gali ma wziąć udział minister edukacji Przemysław Czarnek. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy uczniowie wezmą udział w uroczystości. Rodzice dzieci z niepełnosprawnościami zostali poproszeni o zabranie dzieci z placówki wcześniej niż zwykle, przed galą. "Walczymy o każde życie i dziecko. No prawie każde. Obrzydliwe" - skomentował Jakub Wende z Naczelnej Rady Adwokackiej.

Na stronie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Łukowie w woj. lubelskim napisano, że w środę 2 czerwca odbędzie się uroczysta gala, przygotowana z okazji 60-lecia kształcenia specjalistycznego w tej placówce oraz w Ośrodku Rewalidacyjnym, które to miejsca składają się na szkoły specjalne w tym mieście. W programie gali przewidziano wystąpienie dyrektorki czy wręczenie tytułów "Przyjaciela szkoły". W uroczystości udział weźmie też m.in. Przemysław Czarnek, minister edukacji.

Zobacz wideo Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Warszawie

Dyrektorka poleciła, by rodzice dzieci z niepełnosprawnościami odebrali je z placówki przed rozpoczęciem gali 60-lecia szkoły

Jak podaje TOK FM, minister edukacji nie spotka się jednak ze wszystkimi uczniami szkoły. Nauczyciele dostali bowiem od dyrekcji wytyczne, które mieli przekazać niektórym rodzicom. W związku z galą rodzice uczniów klas I-III oraz rodzice wszystkich dzieci uczęszczających do Ośrodka Rewalidacyjnego, gdzie uczą się dzieci z niepełnosprawnościami, zostali poproszeni o odebranie dzieci z placówki do godziny 12, czyli wcześniej niż w normalnym dniu. Tym samym dzieci te nie wezmą udziału w gali.

Nasze dzieci czasem się ślinią albo krzykną. Ale są wychowankami szkoły. Mamy je wykluczać, bo minister przyjeżdża?

Rodzice i nauczyciele odebrali to jako wykluczenie niepełnosprawnych dzieci. - Część z nich czasami pluje, ślini się, zdarza się krzyk, agresja. Ale jakie to ma znaczenie? To są wychowankowie naszej szkoły. Kochamy ich, wychowujemy, uczymy. Dlaczego z tego powodu, że przyjeżdża minister czy inna "świta" mamy je wykluczać? - powiedział dziennikarzowi radia TOK FM jeden z nauczycieli. Jedna z mam podkreślała natomiast, że szkoła specjalna nie powinna działać tak, jakby jedne dzieci były lepsze od drugich.

Co o sytuacji mówi dyrektorka szkoły? Według Doroty Kowal, w tej sytuacji nie można mówić o wykluczeniu, tylko o organizacji wydarzenia zgodnie z epidemicznymi wymogami. - Ze względów pandemicznych musimy dokonać pewnej klasyfikacji - rodzic z dzieckiem ma prawo być na korytarzu. Tylko jak dziecko jest leżące, z porażeniem czterokończynowym, które nic nie rozumie, nie słyszy, to wiadomo, że nie ma sensu, żeby takie dzieciątko było - mówiła Dorota Kowal w rozmowie z TOK FM.

"Walczymy o każde życie i dziecko. No prawie każde"

Decyzja placówki z Łukowa spotkała się z wieloma negatywnymi komentarzami. "Min. Czarnek jedzie do szkoły. Dzieci z niepełnosprawnościami mają tego dnia zostać w domach. Walczymy o każde życie i dziecko. No prawie każde. Obrzydliwe" - napisał adwokat, członek Naczelnej Rady Adwokackiej Jakub Wende. "Czarnek przyjeżdża z wizytą więc chowamy dzieci z niepełnosprawnościami (...). Polska 2021" - dodaje posłanka Lewicy Katarzyna Kotula.

"Co prawda jesteśmy przeciwko aborcji, ale lepiej, żeby dzieci z niepełnosprawnościami nie obnosiły się ze swoim istnieniem. Minister Czarnek mógłby tego nie wytrzymać" - skomentował na Twitterze Wojtek Sawicki, bloger, który opisuje swoje życie z niepełnosprawnością. "'Ochrona życia poczętego', ale gdy już się urodzi, to niech zejdzie nam z oczu, tak?" - dodaje Fundacja Impuls.

"Kiedyś 'malowano trawy na zielono', dziś ustawiają do zdjęcia tylko tych, którzy pasują do szablonu 'idealnego państwa'. Pytanie do Ministerstwa Edukacji i Nauki i premiera - czy to jest ten upragniony model opiekuńczego państwa? Ile jeszcze osoby z niepełnosprawnością i ich rodziny będą marginalizowane?" - pisze aktywista i członek Ruchu Polska 2050 Łukasz Krasoń.

Więcej o: