Sprawę 11-letniej Zuzi opisuje tygodnik "Wprost". Komornik, który dokonał egzekucji z renty rodzinnej dziewczynki, stanął przed Komisją Dyscyplinarną Krajowej Rady Komorniczej. Zarzucano mu "naruszenie powagi i godności urzędu komornika". W sprawie odbyły się cztery rozprawy, ale Komisja ostatecznie postanowiła uniewinnić mężczyznę od zarzucanych mu czynów.
Komisja dopatrzyła się jednak nieprawidłowości w tym, że mężczyzna wysłał korespondencję dotyczącą egzekucji bezpośrednio do dziewczynki, a nie do jej matki, czyli przedstawicielki ustawowej. Wymierzono mu za to karę grzywny w wysokości 6 tys. zł.
Ojciec Zuzi zmarł w 2011 r. Był jedynym żywicielem rodziny. Po jego śmierci dziewczynce przyznano rentę rodzinną w wysokości 604 zł miesięcznie. Po paru latach okazało się, że mężczyzna pozostawił po sobie niespłacony kredyt, o którym rodzina nie wiedziała. Tata Zuzi wziął kredyt na rozruch hurtowni z materiałami budowlanymi. Nie spłacał go już za życia, dlatego wszczęto postępowanie egzekucyjne. Gdy ojciec Zuzi zmarł, postępowanie toczyło się dalej, a dług narastał i ostatecznie osiągnął poziom około miliona zł.
Egzekucja długu rozpoczęła się w 2018 r. Komornik postanowił zająć rentę przyznaną 11-letniej dziewczynce, zabierał z niej kwotę 180 zł, pozostawiając jej 424 zł. Z mieszkania dziewczynki zabrano również przedmioty codziennego użytku, takie jak krzesła, kanapę, telewizor. O sprawie 11-letniej Zuzi zrobiło się głośno w całej Polsce. W rozwiązanie problemu zaangażowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Po interwencji resortu komornik wycofał się z nieuprawnionego zajęcia renty dziecka i zwrócił jej rodzinie pieniądze. Mężczyzna kupił również dziewczynce rower.
Z wyjaśnień złożonych przez komornika wynikało, że wskutek pomyłki pracownika i błędnego odczytania wniosku wierzyciela wyszedł poza zakres wniosku egzekucyjnego i zajął rentę rodzinną dziewczynki.