Szczątki 12-latki zostały pochowane w płytkim grobie. Jak informowały w 2018 roku media, samo odkrycie miało miejsce kilkadziesiąt lat temu. Archeolodzy podkreślali, że to jedyny do tej pory nowożytny szkielet człowieka, odnaleziony w jaskini na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej, niedaleko Ojcowa.
Naukowców zaskoczył fakt, że dziecko pochowano z czaszką ptaka (zięby) w ustach. Druga taka czaszka znajdowała się obok twarzy 12-latki. - Ten pochówek jest dla nas sporym zaskoczeniem. Taka praktyka nie jest znana również wśród etnologów, których poprosiliśmy o opinie. Dlatego na razie jest dla nas zagadką, dlaczego dziecko pochowano w jaskini w taki sposób, a nie na cmentarzu w pobliskiej wsi - mówiła w 2018 r. dr Małgorzata Kot z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, cytowana przez PAP Nauka w Polsce.
Teraz archeolodzy ustalili, że dziewczynka przybyła do Polski wraz z wojskami szwedzkimi, które najechały Polskę w drugiej połowie XVII wieku. Wcześniejsze badania wskazywały, że szczątki zostały pochowane w drugiej połowie XVIII w. lub na przełomie XVIII i XIX w. - To nie były typowe badania archeologiczne. Aby dojść do takiego wniosku, musieliśmy zastosować szerokie spektrum metod badawczych. To była detektywistyczna praca - powiedziała PAP dr Małgorzata Kot (cytat za Polsat News).
Jak badacze doszli do tych wniosków? Z analiz wynikało, że 12-latka nie był Słowianką. Skłaniano się raczej ku terenom zamieszkanym przez Finów. Naukowcy zawrócili uwagę, że kilkaset lat temu na tych terenach chrześcijaństwo nie było jeszcze tak zakorzenione i pochówki nierzadko nawiązywały do czasów pogańskich.
- Nasz fiński kolega, doktor Frog, zwrócił uwagę na to, że ptaki symbolizowały nawet wówczas wędrówkę duszy po śmierci. Jednak pochówków z głowami ptaków nie znamy z terenu północno-wschodniej Skandynawii - poinformowała dr. Kot.
Naukowcy wyjaśniają, że w 1655 roku podczas potopu szwedzkiego zajęty został ojcowski zamek. Natomiast w najeździe na Polskę uczestniczyły także wojska fińskie.