27 maja Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok w sprawie procesu dotyczącego zabójstwa 20-letniej Zyty Michalskiej, do którego doszło 27 lat temu. Waldemar B. został skazany na 25 lat więzienia oraz pozbawiono go praw publicznych na okres pięciu lat po opuszczeniu zakładu karnego - podała "Gazeta Wyborcza".
- To zbrodnia okrutna, popełniona z błahych pobudek. Bo czy zdenerwowany człowiek bierze kamień i uderza inną osobę w głowę pięć razy? - zapytała w czwartek prowadząca sprawę zabójstwa sędzia Renata Żurowska. I dodała: - Nie, zdenerwowany człowiek tak nie robi. Oskarżony był zdolny do ogromnej przemocy i musi ponieść surową karę.
Waldemara B. oskarżono o zabójstwo oraz usiłowanie zgwałcenia kobiety, ponieważ mężczyzna rozciął oraz opuścił jej spodnie, a bluzkę podciągnął, jednak przyznał się wyłącznie do zabójstwa, a rozbierając dziewczynę, chciał upozorować gwałt, aby zmylić policję. - Nie jesteśmy w stanie tej wersji wykluczyć, a prawo nakazuje rozstrzygać wszelkie wątpliwości na korzyść oskarżonego - wyjaśniła sędzia Żurowska.
Obrońca Waldemara B. próbował przekonać sąd, że mężczyzna nie miał zamiaru zabić kobiety, jednak sąd nie zgodził się z adwokatem. - Jeśli ktoś co najmniej pięć razy, z dużą siłą, uderza kamieniem inną osobę w głowę, to robi to dlatego, że chce ją zabić. Świadczy też o tym dalsze postępowanie: oskarżony przeciągnął pokrzywdzoną ponad 34 m w głąb lasu, a potem przykrył jej ciało kurtką. Tak robi ktoś, kto chce zabić - powiedziała. Wyrok nie jest prawomocny, a obrońca Waldemara B. zapowiedział od niego odwołanie.
Do zabójstwa Zyty Michalskiej doszło w Wielkanoc 3 kwietnia 1994 roku w lesie w Mikuszewie (woj. wielkopolskie). 20-latka wyszła na spacer, a następnego dnia w lesie 800 metrów od domu znaleziono jej ciało.
Jak zeznawał później B., kobieta weszła mu pod rower, przez co przewrócił się na ziemię. Michalska miała na niego krzyczeć i uderzyć go w twarz, wywiązała się szarpanina. W końcu B. wziął do ręki kamień i uderzał nim w głowę ofiary. Po wszystkim zaciągnął ją w głąb lasu. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta zmarła w wyniku udławienia się piaskiem i liśćmi, kiedy B. ciągnął ją po ziemi. W 1994 roku śledczy zabezpieczyli ślady oraz rozpoczęli przesłuchania, jednak nie udało im się wskazać podejrzanego, a sprawę umorzono.
Do sprawy wrócono w październiku 2020 roku, wówczas funkcjonariusze z poznańskiego Archiwum X rozpoczęli poszukiwania osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje w sprawie zabójstwa sprzed lat. Wytypowano 40 mężczyzn i tylko jeden z nich - Waldemar B. - nie miał alibi.