Dowództwo reaguje na list ws. "opłakanego stanu" ORP Orzeł. "Stworzył go ktoś niepowiązany z Marynarką"

Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych wydało oświadczenie po publikacji przez "Gazetę Wyborczą" listu o stanie technicznym okrętu podwodnego ORP Orzeł. Autorzy listu wskazywali, że "każdy rejs może zakończyć się zatonięciem". Dowództwo podejrzewa, że list nie został wcale napisany przez członków załogi. Podkreśla też, że w ostatnich latach okręt przeszedł szereg napraw.

Trójmiejska "Gazeta Wyborcza" w środę opublikowała list podpisany przez anonimowych marynarzy i zarazem członków załogi okrętu podwodnego ORP Orzeł.

Jak napisano w liście, okręt "znajduje się w opłakanym stanie technicznym i każdy rejs, licząc tak naprawdę od dzisiaj, może zakończyć się jego zatonięciem, a co za tym idzie - śmiercią załogi". Z listu wynika, iż "w czasie ostatnich majowych manewrów wystąpiły problemy ze zbiornikami balastowymi, a co za tym idzie - również z wynurzeniem".

"Problemy występują z zespołem napędowym, z sonarem, z zespołem nawigacyjnym. Nie udało się doprowadzić do pełnej sprawności systemów uzbrojenia. Nie działają poprawnie systemy komunikacyjne" - wyliczano.

"Dlaczego zatem ORP Orzeł nadal pływa z nami na pokładzie, pomimo jego tragicznego stanu technicznego? Ponieważ jest to ostatnia 'sprawna' jednostka i jej wycofanie ze służby oznaczałby, de facto, likwidację dywizjonu okrętów podwodnych" - podkreślali autorzy listu.

Jak dodali, "chcą po prostu obserwować, jak dorastają ich dzieci, a nie jak spada poziom tlenu, kiedy będą uwięzieni gdzieś na dnie Bałtyku czy Morza Północnego".

Zobacz wideo Arłukowicz: Szpitale zderzą się z chorobami przewlekłymi, które były zaniedbane w ostatnim roku

Rzecznik: List napisany przez kogoś niepowiązanego z Marynarką

W czwartkowym komunikacie do listu odniósł się płk Marek Pawlak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Jak stwierdził, "forma napisania listu wskazuje, że stworzył go ktoś niepowiązany z Marynarką Wojenną".

Sformułowania typu "manewry" i "brak tlenu" wskazują jednoznacznie na to, iż autorem jest ktoś niemający doświadczenia morskiego. Każdy z podwodników jest świadomy i wyszkolony z zakresu ewentualnego ratowania się z okrętu i wie dobrze, że pierwszym czynnikiem zagrażającym życiu jest zatrucie dwutlenkiem węgla, a nie "brak tlenu"

- czytamy w oświadczeniu.

Jak zaznaczył rzecznik Dowództwa Generalnego, "ORP Orzeł 3 lata temu nie miał możliwości zanurzania i wykonywania zadań, w chwili obecnej okręt zanurza się i załoga systematycznie odbudowuje zdolności do wykonywania zadań zgodnie z przeznaczeniem".

Płk Marek Pawlak wyliczał, że w ostatnich latach naprawiono kompleks hydroakustyczny MGK 400, peryskopy, główne wentylatory okrętowe, system hydrauliki ogólnookrętowej oraz zespoły pompowe urządzeń pomocniczych.

"W trakcie naprawy jest system wyrzutni torped okrętowych. Ponadto przez Komendę Portu Wojennego Gdynia procedowany jest obecnie przetarg na naprawę bieżącą, połączony z wydokowaniem okrętu, planowany na realizację w drugiej połowie roku" - zaznaczył rzecznik.

Wszystkie te czynności zmierzają do odtworzenia pełnej zdolności okrętu. Członkowie załogi, oraz przełożeni są świadomi ryzyka, jakie niesie chodzenie w morze na okręcie podwodnym. Dlatego w trakcie wyjść, w których sprawdzane były naprawiane elementy, okręt zawsze zanurzał się w zabezpieczeniu okrętów ratowniczych będących w pełnej gotowości do podjęcia działań w jak najkrótszym czasie na wypadek jakiegokolwiek zdarzenia zagrażającego bezpieczeństwu

- poinformował pułkownik [pisownia poprawiona - red.].

"Wszystkie okręty marynarki wojennej kierowane do wykonywania zadań na morzu bezwzględnie muszą posiadać sprawne mechanizmy główne oraz systemy zapewniające bezpieczeństwo załogi" - zaznaczył"

Dodał, że do 2033 r. mają zostać pozyskane trzy okręty, a do 2034 r. kolejne dwa. "Ponadto budowane są dwa kolejne nowoczesne niszczyciele min projektu 'KORMORAN II'. Przekazanie okrętów Marynarce Wojennej zaplanowane jest do końca 2022 roku" - zapowiedział.

Więcej o: