Protest rozpoczął się o godz. 12 przed budynkiem Sejmu. Na transparentach pojawiły się takie hasła jak: "W nocy, niedzielę i święta, lecz nikt o nas nie pamięta", "Ciężka praca, niska płaca", "Satysfakcją rodziny nie wykarmię" czy "Najwyższa pora wysłuchać operatora". Organizatorem pikiety była Organizacja Międzyzakładowa Operatorów Numerów Alarmowych.
Sejm / manifestacja pracowników numerów alarmowych Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Później manifestacja przeniosła się pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, gdzie użyto m.in. syren alarmowych. W tym samym czasie na Alejach Ujazdowskich z dziennikarzami spotkał się szef KPRM Michał Dworczyk. Choć briefing dotyczył Narodowego Programu Szczepień, dziennikarze zapytali Dworczyka, czy zamierza porozmawiać z operatorami numerów alarmowych, którzy zaledwie kilka metrów dalej skandowali: "Protestujemy!". Używano też syren alarmowych.
- Jeśli chodzi o oczekiwania finansowe różnych grup pracowników, jesteśmy gotowi do rozmowy. Muszą być natomiast odpowiednie warunki do prowadzenia dialogu - odpowiedział szef kancelarii premiera.
Operatorzy numerów alarmowych zatrudnieni są w Centrach Powiadamiania Ratunkowego. Tych w całym kraju działa 17 - po jednym w każdym województwie oraz dodatkowe w Radomiu. Jak możemy przeczytać na stronie protest112.pl, w 2019 r. wszystkich centrach zatrudnionych było 1 101 osób, które odebrały łącznie 22 274 931 połączeń kierowanych na numery alarmowe.
Jak wskazują organizatorzy protestu, wprowadzone w ostatnim czasie zmiany w ustawie o systemie powiadamiania ratunkowego oraz rozporządzeniach do tego aktu prawnego "nie poprawiają w żaden sposób zgłaszanych w ostatnich latach problemów systemu", oraz sytuacji ich grupy zawodowej.
"Brak perspektyw zawodowych, niskie wynagrodzenie, niewspółmierne do charakteru wykonywanej pracy i odpowiedzialności, powodują ogromną rotację wśród pracowników oraz zniechęcają potencjalnych kandydatów do podjęcia zatrudnienia na stanowisku Operatora. Obecne braki kadrowe prowadzą do niewydolności w obsłudze zgłoszeń na terenie większości województw" - tłumaczą operatorzy.
"Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji przypominamy, że Centra Powiadamiania Ratunkowego to OPERATORZY NUMERÓW ALARMOWYCH. Brak wsparcia naszej grupy zawodowej oraz pomijanie przez MSWiA zgłaszanych problemów może w najbliższej przyszłości doprowadzić do paraliżu Systemu Powiadamiania Ratunkowego" - dodają.
Pracownicy Centrów Powiadamiania Ratunkowego domagają się podjęcia dialogu z ich grupą zawodową "w celu stworzenia przepisów, które zabezpieczą sprawne funkcjonowanie Systemu Powiadamiania Ratunkowego", a także wprowadzenia zmian prawnych pozwalających na "realną poprawę" w funkcjonowaniu CPR-ów. Wśród postulatów znalazł się jeszcze ten dotyczący wzrostu wynagrodzenia zasadniczego operatorów (w tym wzrostu wynagrodzenia za pracę wykonywaną w godzinach nocnych i święta).
Operatorzy żądają również: