W środę późnym wieczorem w Kaniowie (woj. śląskie) na ulicy Jawiszowickiej doszło do wypadku z udziałem ciężarnej sarny. W wyniku uderzenia zwierzęciu rozerwał się brzuch, z którego wypadły dwa młode sarniątka, które były połączone z matką pępowiną. Na miejsce niezwłocznie udali się bielscy mundurowi.
Dyżurny policji skontaktował się z lekarzem weterynarii, aby otrzymać wskazówki, jak postąpić z sarniątkami połączonym pępowiną ze zmarłą sarną. Następnie przekazał instrukcję policjantom, którzy byli na miejscu zdarzenia. Mundurowi odcięli rozerwaną pępowinę i zawiązali ją zgodnie z poleceniami weterynarza.
"Następnie obrócili młode w taki sposób, aby mogło wykrztusić z siebie wody płodowe i zapewnili zwierzęciu komfort termiczny, okrywając je kocykiem otrzymanym przez zgłaszającego interwencję" - relacjonują przebieg zdarzeń policjanci. Jedno z sarniątek zginęło na miejscu razem z matką i nie udało się go uratować.
Na miejsce zdarzenia dotarli również pracownicy Ośrodka Rehabilitacji "Mysikrólik" - Na Pomoc Dzikim Zwierzętom z Bielska-Białej. Wówczas mundurowi przekazali im uratowane zwierzę.
Sarniątko trafiło do ośrodka, gdzie udzielono mu pomocy. "Maluch jest w dającej nadzieję formie, niestety ma złamaną nogę. Najbliższe godziny będą decydujące. Czeka nas karmienie co dwie godziny kozią siarą. Trzymajcie kciuki!" - napisano w czwartek na Facebooku Ośrodka "Mysikrólik".
Kłapouszek - bo tak zostało nazwane zwierzątko przez pracowników ośrodka, czuje się coraz lepiej. Jak poinformowali w piątek opiekunowie sarniątka, maluch wypił całą kozią siarę i zaczyna mieć wolę do życia. "Nie można jednak zbytnio się cieszyć, ponieważ odchowanie takiego wcześniaka jest bardzo niepewne" - podkreślają pracownicy ośrodka.