W sobotę po południu przed ambasadą Izraela w Warszawie odbyła się demonstracja solidarności z Palestyńczykami i sprzeciwu wobec bombardowań w Strefie Gazy. Po eskalacji protestów przeciwko wysiedleniem w Jerozolimie i ataku starciach Palestyńczyków z policją w meczecie Al-Aksa w Jerozolimie doszło nowej eskalacji konfliktu i ostrzału Izraela przez organizację Hamas w Strefie Gazy.
Izrael odpowiedział bombardowaniami. Wymiana ognia trwa od poniedziałku. Od tego czasu, w Gazie zginęło co najmniej 137 osób, w tym kilkoro dzieci. Po stronie izraelskiej jest 10 ofiar.
"Obecna eskalacja przemocy jedynie uwypukla problemy, z jakimi na co dzień muszą się mierzyć Palestyńczycy i Palestynki. Międzynarodowa organizacja zajmująca się ochroną praw człowieka Human Rights Watch (HRW) oskarża Izrael o prowadzenie polityki apartheidu i prześladowań. Solidaryzujemy się z Palestyną, dlatego zapraszamy do udziału w wydarzeniach, które odbędą się w najbliższy weekend" - napisali organizatorzy protestu.
Przed ambasadą zgromadziło się - jak podaje stołeczna "Gazeta Wyborcza" - około 200 osób, w tym mieszkający w Polsce Palestyńczycy. Wznosili hasła jak "wolna Palestyna". Policja wzywała manifestujących do rozejścia się, zaczęła ich legitymować, co doprowadziło do szarpaniny. Według aktywistów siedem osób zostało zatrzymanych.
Na warszawskiej demonstracji był m.in. poseł partii Razem Maciej Konieczny. "Demonstracja solidarności z Palestyńczykami w Warszawie. Domagamy się przestrzegania prawa międzynarodowego i praw człowieka przez Izrael" - napisał i dodał, że "nie będzie trwałego pokoju bez wolności".
Na niedzielę zapowiadana jest demonstracja "Solidarnie z Palestyną" na placu Wolności w Poznaniu.
Podobne demonstracje odbywają się w innych częściach świata. We Francji demonstracje solidarności z Palestyńczykami odbyły się w 20 miastach. W Paryżu propalestyńskie stowarzyszenia zorganizowały protest wbrew zakazowi wydanemu przez władze. Demonstranci starli się z policją, która próbowała ich rozproszyć.
Francuskie władze nie wydały zgody na zorganizowanie demonstracji w Paryżu, tłumacząc, że w 2014 roku podczas propalestyńskich protestów doszło do poważnych zamieszek i skandowano antysemickie hasła. 2400 policjantów interweniowało, aby rozproszyć demonstrantów udających się w kierunku dzielnicy Le Marais, gdzie mieszka paryska społeczność żydowska. Kilkaset osób starło się z policją, rzucając kamieniami i koktajlami Mołotowa. Demonstranci ustawili także barykady na ulicach i zniszczyli infrastrukturę miejską. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby przegonić protestujących.
Większość propalestyńskich demonstracji przebiegała w spokojnej atmosferze. Kilka tysięcy osób zgromadziło się między innymi w Marsylii, Lyonie, Strasburgu i Bordeaux. Demonstranci przyszli z flagami Palestyny i sztandarami lewicowych partii, krzycząc "Izrael morduje".
Wcześniej kilka tysięcy osób w Sydney i kilkaset w Melbourne wzięło udział w protestach przeciwko izraelskim nalotom na Gazę.