O nietypowej prośbie duchownego poinformowała "Gazeta Wyborcza", która otrzymała list od jednej z matek. Proboszcz Grzegorz Wita z parafii pw. Matki Boskiej Bolesnej w Mysłowicach poprosił dzieci podczas próby, jeszcze przed przyjęciem komunii świętej, o przyniesienie kopert z pieniędzmi. Proboszcz zapowiedział, że koperty będzie zbierał podczas mszy św. 12 maja.
W trakcie kazania ks. Grzegorz Wita porównał liturgię do uczty, którą warto się dzielić z innymi. Duchowny podkreślił, że na świecie znajdują się głodujące dzieci. Dodał, że pomagają im misje, które jednak potrzebują wsparcia. - Chcę, żebyście się podzieliły tymi darami - powiedział, po czym zapraszał dzieci przed ołtarz, gdzie po kolei wkładały koperty do koszyka i wracały na swoje miejsca.
Prośba proboszcza mysłowickiej parafii spotkała się z negatywnym odbiorem rodziców. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreślali, że wspierają akcje charytatywne i uczą dzieci, że warto pomagać, ale prośbę księdza traktują jako "zwykłe wymuszenie" i "manipulowanie dziećmi".
- Nasze dziecko tak się rozpędziło, że najchętniej oddałoby księdzu całą kwotę zebraną przez naszych krewnych. Musieliśmy tłumaczyć, że babcie i ciocie chciały, by z komunii była jakaś pamiątka. Głupia sytuacja, bo z jednej strony szlachetny gest, a z drugiej proza życia - powiedzieli rodzice, których dziecko przekazało ostatecznie w kopercie 50 zł.
Ks. Grzegorz Wita powiedział, że jest zaskoczony negatywną reakcją rodziców. Duchowny podkreślił, że prośba nie była jego autorskim pomysłem, ale częścią akcji "Dzieci komunijne dzieciom misji". - Nie wszystkie parafie prowadzą tę akcję. Ja zaangażowałem się w nią pięć lat temu, gdy zostałem proboszczem. Nie spotkałem się wcześniej z głosami krytycznymi. W zeszłym tygodniu też była komunia i zbiórka. Zabraliśmy 360 zł. […] Ja tylko zachęciłem dzieci do dzielenia się, absolutnie nie był to przymus - powiedział.