W niedzielę wieczorem gdańscy strażacy otrzymali zgłoszenie, że w Wybudowaniach Dąbrowskich (gmina Karsin), nieopodal Kościerzyny na 5-letnią dziewczynkę najechała ładowarka samojezdna (rodzaj pojazdu zbliżonego wyglądem do koparki). Przybyłe na miejsce służby podjęły natychmiastową reanimację dziewczynki. Resuscytację prowadzono przez ponad godzinę, jednak dziecka nie udało się uratować.
Początkowo policja zakładała, że dziecko wypadło z kabiny pojazdu, którym kierował ojciec dziewczynki. Okazało się jednak, że 35-latek przewoził dziecko w łyżce maszyny. - Nie obserwował zachowania dziecka, które znalazło się pod maszyną - powiedziała prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
"Dziennik Bałtycki" podał również, że w wyniku sekcji zwłok ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe.
W poniedziałek mężczyzna usłyszał nieumyślnego spowodowania śmierci. Za popełniony czyn grozi mu pięć lat pozbawienia wolności. 35-latek przyznał się do winy. Zastosowano wobec niego dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe.
Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, mężczyzna prowadził pojazd po użyciu alkoholu i miał blisko 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.