Do wypadku doszło w niedzielę przed południem na lotnisku Aeroklubu Ziemi Lubuskiej w Przylepie, osiedlu administracyjnym Zielonej Góry - informuje "Gazeta Wyborcza". Samolot wystartował z tego samego lotniska. Następnie pilot miał zgłaszać kontrolerom ruchu lotniczego problemy techniczne. Jak przekazała Małgorzata Barska, rzeczniczka prasowa zielonogórskiej policji, wstępne ustalenia wskazują na to, że problemy dotyczyły silnika maszyny.
Na podkładzie samolotu znajdował się tylko pilot. Do katastrofy doszło podczas próby lądowania. Maszyna stanęła w płomieniach, ale ogień został wkrótce ugaszony. Na miejsce zadysponowano kilka zastępów straży pożarnej oraz śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Mały, prywatny samolot (ultralekki, dwuosobowy I-C326 Tecnam Astore) rozbił się podczas próby lądowania. W środku był tylko pilot. Zginął na miejscu - powiedział st. kpt. Arkadiusz Kaniak, oficer prasowy zielonogórskiej straży pożarnej.
Rzecznika policji potwierdziła, że w katastrofie zginął 71-letni mieszkaniec Zielonej Góry. Jak nieoficjalnie podaje Fakt, pilotem, który zginął w katastrofie, mógł być jeden z najbogatszych Polaków. Z kolei "GW" również nieoficjalnie donosi, że ofiara wypadku "była związana z jedną z ważnych, prężnie rozwijających się zielonogórskich firm, która odnosiła sukcesy w Polsce i za granicą". Biznesmen miał planować też spore inwestycje na jednym z pofabrycznych terenów miasta.
Wyjaśnieniem przyczyn katastrofy zajmie się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Na miejscu zdarzenia pracują obecnie służby oraz prokurator. Pozostałości samolotu zostaną zabezpieczone do dalszych badań, a ciało pilota do przeprowadzenia autopsji.