Na fejsbukowym profilu prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja grożono mężczyźnie śmiercią i nawoływano do linczu, a pod domem prezydenta odbył się protest.
Prezydent Wałbrzycha chciał, by wszyscy mieszkańcy miasta oraz ci, którzy przyjeżdżają tu do pracy, musieli obowiązkowo zaszczepić się na koronawirusa. Radni przyjęli tę uchwałę 22 głosami za oraz trzema przeciw. Rzecznik prasowy prezydenta zwrócił wówczas uwagę na hejt, który wylał się na prezydenta Wałbrzycha.
Magistrat złożył na policję doniesienie w sprawie gróźb karalnych kierowanych do prezydenta. W związku z tym w urzędzie pojawił się strażnik miejski, którego zadaniem jest weryfikacja osób wchodzących do budynku urzędu. - Aby zapewnić bezpieczeństwo panu prezydentowi, szczególnie po poniedziałkowym incydencie, demonstracji antyszepionkowców pod domem pana prezydenta, wystąpiliśmy do dolnośląskiego komendanta policji o ochronę dla pana prezydenta - powiedział Edward Szewczak, rzecznik wałbrzyskiego magistratu, cytowany przez "Dziennik Wałbrzych".
- Decyzja Rady Miejskiej - przyjęcie uchwały o szczepionkach spowodowała gigantyczną falę hejtu i to nie tylko wulgarne komentarze na Facebooku, czy też komentarze niestosowne, chamskie, ale również groźby karalne. Nawoływanie do linczu na profilu prezydenta, to również dziesiątki maili wysłanych do urzędu, straszących prezydenta, straszących urzędników - mówił Szewczak.
Urzędnicy, chcąc uspokoić mieszkańców, ukryli oficjalny fanpage prezydenta Szełemeja na Facebooku, gdzie ujście znajdowały emocje niezadowolonych z sytuacji mieszkańców Wałbrzycha.