Na antenie Polskiego Radia 24 wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski przekazał w czwartek, że w zakresie lektur obowiązkowych nie pojawią się żadne nowe pozycje - w zamian będą nowe lektury uzupełniające. Oznacza to, iż nauczyciele będą mogli wybrać sobie, które z nich omówią w trakcie zajęć.
W środę Tomasz Rzymkowski apelował z kolei, by nauczyciele nie traktowali powrotu do nauki stacjonarnej jako okazji do przeprowadzenia wielkich egzaminów z każdego przedmiotu, zwracając jednocześnie uwagę na kwestię psychiki dzieci.
- Dajmy dzieciom wytchnienie po siedmiomiesięcznej przerwie w stacjonarnym nauczaniu. Musimy zwrócić uwagę na element psychologiczny, aby wśród młodzieży nie wywołać wielkiej traumy - mówił wiceszef MEN.
Jak wyjaśniał, już od 1 września resort edukacji chce wprowadzić dodatkowe godziny dla dyrektorów szkół, które mają pomóc w nadrobieniu zaległości spowodowanych nauką zdalną.
- Niech najbliższy czas będzie swoistą trampoliną. Drabiną, po której będziemy się starać powoli wracać do normy. Przerwa 7 miesięcy może wywołać u wielu uczniów traumę. Tym bardziej że wielu nauczycieli będzie chciało ten czas nadrobić. Tego się nie da nadrobić w ciągu czterech tygodni. Właściwy powrót do normalności rozpocznie się 1 września. Podczas nowego roku szkolnego będziemy się starali wyrównać braki - tłumaczył.
W środę (28 kwietnia) przed południem odbyła się konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, podczas której przedstawiono plan powrotu uczniów do szkół.
Zgodnie z przedstawionym harmonogramem, 4 maja do nauczania stacjonarnego wracają wszystkie dzieci z klas I-III szkół podstawowych. Od 15 maja w trybie hybrydowym uczyć się będą uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych, natomiast od 29 maja - o ile pozwoli na to sytuacja epidemiczna - wszyscy uczniowie wrócą do nauki stacjonarnej.
Szef resortu zdrowia argumentował, że powrót do normalnego trybu nauki ma mieć zbawienny wpływ na psychikę dzieci. Przyznał również, że ten krok niesie za sobą pewne ryzyko.
Zobaczymy, jaki będzie efekt epidemiczny pójścia dzieci do szkoły. Trzeba sobie otwarcie i uczciwie powiedzieć, że nasze doświadczenia z września czy stycznia pokazują, że powrót do szkoły jest obarczony ryzykiem. Teraz jesteśmy w zupełnie innej sytuacji, bo mamy zaszczepionych nauczycieli i poziom populacyjnego zaszczepienia dynamicznie rośnie
- mówił Niedzielski cytowany przez portal 300polityka.pl.