Sytuacja miała miejsce w niedzielę 18 kwietnia w parafii w Hopowie na Kaszubach. Podczas mszy, tak samo jak w innych kościołach w Polsce, odczytane zostało stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie szczepionek przeciwko koronawirusowi. Zdaniem KEP produkcja szczepionek AstarZeneca i Johnson & Johnson budzi "wątpliwości moralne".
Jak podaje WP.pl, wierni nie usłyszeli całego komunikatu KEP. - Tu jest dużo takich sformułowań naukowych, więc ja tylko przeczytam tak w skrócie - mówił ksiądz. Zamiast tego duchowny miał "wyjaśnić", że przyjęcie niektórych preparatów ma się rzekomo wiązać z grzechem.
Następnie ksiądz stwierdził, że stosowanie szczepionek Pfizer i Moderna "nie budzi poważnych wątpliwości etycznych". - Natomiast jeśli chodzi o szczepionki firmy AstraZeneca i Johnson&Johnson, to one są oparte na innej technologii, która bazuje na komórkach pochodzących od abortowanych płodów. Ten fakt budzi poważny sprzeciw moralny - relacjonuje portal. Dalej miał też poinformować wiernych, że katolicy nie powinni przyjmować szczepionek firm Johnson&Johnson i AstraZeneca.
Ksiądz stwierdził, że wierni, którzy nie mają innej możliwości, mogą przyjąć te szczepionki "bez winy moralnej, czyli bez grzechu" - inaczej w jego opinii jest, jeśli przyjmą te szczepionki dobrowolnie i świadomie. - Osoby przymuszone do użycia nie muszą się z tego spowiadać - wyjaśniał. Warto tutaj jednak podkreślić, że opinia duchownego dot. konieczności spowiadania się z przyjęcia danej szczepionki "pod przymusem", nie została przedstawiona w żadnym stanowisku KEP czy Watykanu.
W sprawie komunikatu KEP zareagowała w ubiegłym tygodniu rządowa strona #SzczepimySię. "Stawką procesu szczepień jest życie nasze i naszych najbliższych. Już ponad 800 milionów osób zostało zaszczepionych, w tym Papież Franciszek i część polskich biskupów. Szczepienia pozwolą nam wrócić do normalnego życia i m.in. normalnych praktyk religijnych" - napisano na stronie w odpowiedzi na oświadczenie episkopatu.
Watykańska Kongregacja Nauki Wiary jeszcze w grudniu 2020 roku wydała notę, która została zaakceptowana także przez papieża Franciszka, a która w czasie pandemii pozwala na "korzystanie ze szczepionek wyprodukowanych przy użyciu linii komórkowych pozyskanych w wyniku aborcji w latach 60". W komunikacie podkreślono, że nie oznacza to legitymizacji, nawet pośredniej, praktyki aborcyjnej.
W sprawie produkcji szczepionek wypowiadał się także w rozmowie z Gazeta.pl prof. Jacek Wysocki. - Linie komórkowe pochodzą z płodów z lat 60. i 70., które były abortowane ze wskazań medycznych, prawnych lub innych. Te linie są podtrzymywane w laboratoriach do celów badawczych i produkcyjnych. Niektórzy fałszywie twierdzą, że przeprowadza się w tym celu nowe aborcje, a nie jest to prawda. Następnie te komórki się mnożą. Mając kilka komórek, można uzyskać z nich setki lub tysiące - powiedział. Profesor podkreślił, że w samej szczepionce nie ma linii komórkowych. - Są one usuwane w procesie produkcji - dodał.
Do sytuacji odniósł się w TVN24 także prof. Robert Flisiak. - Chcę wierzyć w to, że katolicy wsłuchują się w głos Kongregacji Nauki Wiary i papieża Franciszka (a nie KEP - red.). Tam padły słowa, że wszelkie szczepionki, które służą ratowaniu życia, ochronie przed pandemią, są jak najbardziej moralnie uzasadnione - mówił ekspert. Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych dodał, że każdy może wypowiadać się na różne tematy, nawet jeśli nie ma o nich wystarczającej wiedzy. - Ja też mógłbym wypowiedzieć opinię, przedstawić swoje stanowisko na temat lotów w kosmos. Pytanie tylko, czy to powinno być traktowane poważnie - dodał.
Doktor nauk medycznych Konstanty Szułdrzyński przyznał z kolei, że Kościół to dla niego autorytet, ale oświadczenie wydane przez KEP może być szkodliwe. - Trzeba brać pod uwagę to, z czym teraz mamy do czynienia. Mamy do czynienia z narażeniem życia milionów ludzi na istotny uszczerbek (na zdrowiu) albo utratę życia - powiedział.