"W kwietniu i maju 1940 r. na rozkaz Stalina sowieckie NKWD zamordowało 20 tysięcy polskich jeńców wojennych. Polscy oficerowie byli jeden po drugim rozstrzeliwani w lesie katyńskim w tył głowy. Wysiłki ZSRS, mające na celu ukrycie tej ohydnej zbrodni wojennej, nie powiodły się, a świat zna teraz prawdę" - napisano na Twitterze ambasady kilka dni temu.
Jak donosi dziennik "Rzeczpospolita", post polskiej ambasady w Waszyngtonie został opatrzony grafiką przedstawiającą dwóch funkcjonariuszy NKWD. Jeden z nich przykładał lufę pistoletu polskiemu oficerowi, który znajdował się nad dołem innych ciał.
Post udostępniło 300 użytkowników, jednak po dobie został usunięty z powodu wykorzystanej w nim nazistowskiej grafiki. Plakat powstał w 1943 r., po odkryciu zwłok 10 tys. polskich oficerów w Lesie Katyńskim. Naziści rozpoczęli wówczas akcję propagandową, mającą odwrócić uwagę Polaków od zbrodni hitlerowców i wywołać antysowieckie nastroje.
Jak podaje dziennik, wpadka polskiej Ambasady w USA jest zaskakująca, ponieważ od 2016 r. kieruje nią prof. Piotr Wilczek, historyk literatury i przekładoznawca. Profesor wyjaśnił w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że obsługą mediów społecznościowych ambasady zajmował się 20-letni Amerykanin, który nie sprawdził źródła grafiki. Prof. Wilczek podkreślił, że sytuacja była wynikiem błędu niedoświadczonego młodego człowieka, który miał dobre intencje.