Przed budynkiem katowickiej Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej około południa pojawiło się kilkunastu przedsiębiorców. Wśród nich był m.in. właściciel rybnickiego klubu Face2Face, który na początku roku organizował imprezy mimo obowiązujących obostrzeń.
Jak podaje portal Rybnik.dlawas.info, uczestnicy demonstracji wnieśli do budynku trumnę z napisem "Przedsiębiorcy 2020". Wydarzenie było transmitowane w sieci.
"W budynku sanepidu właściciel rybnickiego klubu zachęcał pracowników stacji do otwierania okien, dyskutował również z pracującą tam w punkcie informacji kobietą na temat tego, że nie pracuje ona w maseczce" - czytamy na portalu Rybnik.dlawas.info. Przedsiębiorcy mieli też żądać spotkania z dyrektorem stacji.
Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach podała po południu, że grupa osób nie chciała opuścić placówki. Dyrekcja wezwała funkcjonariuszy. Policja podkreśliła, że uczestników demonstracji było kilkunastu, "co zgodnie z obowiązującymi przepisami jest nielegalne".
Jak czytamy w komunikacie KWP, przedsiębiorcy "zignorowali obowiązek zasłaniania twarzy, nie zachowywali odpowiedniego dystansu". Czterech uczestników wyprowadzono z siedziby sanepidu siłą, pozostali wyszli sami. Wylegitymowano łącznie 15 osób. Wobec sześciu osób skierowano do sądu wnioski o ukaranie. Sporządzono też siedem notatek w związku z "naruszeniem miru domowego oraz znieważeniem policjanta".
"Po zakończeniu zgromadzenia mundurowi interweniowali także wobec mężczyzny, który łamał obowiązujące obostrzenia [nie miał maseczki - red.]. 35-latek nie chciał ponadto podać swoich danych osobowych oraz nie reagował na wydawane przez policjantów polecenia. Policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego i doprowadzili mężczyznę do radiowozu w celu ustalenia jego danych. Po wykonaniu czynności mężczyzna został zwolniony" - podała śląska policja.
Funkcjonariusze poinformowali, że pod kołami jednego z radiowozów znaleźli "celowo rozsypane gwoździe".