Dwóch nietrzeźwych mężczyzn dostało się na teren szpitala tymczasowego w Katowicach ok. godz. 2.15. w nocy z niedzieli na poniedziałek - Mężczyźni w wieku 38 i 40 lat weszli do szatni, gdzie zamierzali przebrać się w fartuchy flizelinowe, a następnie wejść na oddział - relacjonowała mł. asp. Agnieszka Żyłka, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, cytowana przez dziennikzachodni.pl.
Mężczyznom udało się wejść do pierwszego pomieszczenia szpitala tymczasowego. Zachowywali się głośno oraz agresywnie. Personel placówki wezwał na miejsce policję. Po zatrzymaniu okazało się, że młodszy z nieproszonych gości to ratownik górniczy, który w styczniu pomagał medykom w szpitalu. Teraz, pod wpływem alkoholu, wpadł na pomysł, by pokazać swojemu koledze, jak wygląda oddział z osobami zakażonymi koronawirusem.
Policja poinformowała, że obaj mężczyźni byli wyraźnie pijani - 38-latek miał 2 promile alkoholi we krwi, a 40-latek 1,6 promila, przekazał portal rmf24.pl.
- Mężczyźni awanturowali się podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy, więc za zakłócanie porządku i wywołanie zgorszenia zostali ukarani mandatami w wysokości 500 złotych, a następnie trafili na izbę wytrzeźwień - dodała rzeczniczka katowickiej policji dla dziennikzachodni.pl.
Policja zabezpieczyła zapis monitoringu z placówki w MCK oraz przesłuchała świadków zdarzenia. Śledczy zajmą się teraz analizą sprawy w celu zweryfikowania, czy doszło do przestępstwa narażenia zdrowia i życia innych osób. Jeśli tak się stało, pijanemu ratownikowi oraz jego koledze zostaną postawione zarzuty, a następnie obaj mogą stanąć przed sądem.
Zgodnie z paragrafem pierwszym, artykułu 160. kodeksu karnego "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."