Portal tvn24.pl podaje, że wobec Waldemara B. zastosowane zostały środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu zbliżania się do świadków.
W czwartek były senator Prawa i Sprawiedliwości został zatrzymany przez kościerzyńską policję. Do funkcjonariuszy trafiło nagranie, na którym widać, jak mężczyzna ciągnie za autem psa przypiętego do liny. Na posesji Waldemara B. znaleziono zwłoki psa. W piątek mężczyzna usłyszał zarzut.
- Prokurator sformułował zarzut dotyczący znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Podejrzany przywiązał psa do haka holowniczego, następnie ruszył i przyspieszył z taką prędkością, że pies nie nadążył, przewrócił się, był ciągnięty za samochodem po jezdni, doznając urazu mechanicznego. Zwierzę doznało obrażeń wewnętrznych, które skutkowały niewydolnością krążeniowo-oddechową, w następstwie których pies zmarł - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W czwartek, a więc jeszcze przed postawieniem zarzutów, Waldemar B. w rozmowie z Interią stwierdził, że "zarzut jest absurdalny". - Pies wydostał się poza ogrodzenie, szukałem go, odnalazłem i po prostu doprowadziłem go na swoją posesję. Pies biegł, krokiem sobie szedł. (...) Zahaczyłem go na smyczy o hak, oczywiście. Tylko tyle. Żeby doprowadzić go do domu. Pies się przewrócił, to natychmiast się zatrzymałem i go odpiąłem - powiedział.