6 listopada Nuncjatura Apostolska w Polsce poinformowała, że kard. Henryk Gulbinowicz stracił prawo do używania insygniów biskupich oraz prawo do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze. Na duchownego nałożono także zakaz uczestnictwa we wszelkich celebracjach czy spotkaniach publicznych oraz nakaz wpłacenia darowizny na działalność Fundacji świętego Józefa, powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski w celu wspierania działań Kościoła na rzecz ofiar nadużyć seksualnych. Decyzje te zostały podjęte na skutek zarzutów o pedofilię, jakie postawiono duchownemu. Dziesięć dni później Episkopat podał informację o śmierci kard. Gulbinowicza.
Okazuje się, że przed śmiercią duchowny nie wpłacił darowizny na działalność Fundacji świętego Józefa. - Zapis był taki, że ksiądz kardynał Gulbinowicz powinien ze swoich oszczędności wpłacić pewną sumę pieniędzy. My wtedy mówiliśmy, że to zostało kardynałowi zakomunikowane i on przyjął to do wiadomości. Natomiast za życia tego nie zrobił. Teraz powinny to zrobić osoby, które dysponują jego majątkiem - powiedział w rozmowie z Onetem ks. Rafał Kowalski, rzecznik archidiecezji wrocławskiej.
- Testament kardynała nie zawierał ani słowa na temat rozdysponowania jakiegokolwiek majątku materialnego. Ale ktoś ten majątek przejął. Nie wiem jednak, kto nim dysponuje. Jako archidiecezja wrocławska nie dysponujemy żadną częścią majątku kardynała, poza księgozbiorem przekazanym do biblioteki i osobistymi rzeczami, które trafiły do Caritasu. Jako diecezja możemy jedynie apelować do spadkobierców kardynała, że taka sankcja na nim ciąży - podkreślił duchowny. Dodał, że Fundacji świętego Józefa nie ma odpowiednich narzędzi, aby egzekwować nakazy wpłaty na jej rzecz. - Nie chodzi o to, by kogoś przymusić do czynienia dobra.(...) Chodzi o to, żeby człowiek chciał, pragnął uczynić dobro - zaznaczył ks. Rafał Kowalski.