Dekretem prowincjała Polskiej Prowincji Dominikanów, br. Pawła Kozackiego, została dziś powołana, niezależna od Zakonu, komisja, której celem jest opisanie działania br. Pawła M., reakcji i zaniedbań władz Prowincji oraz mechanizmów, jakie w tej sprawie zadziałały. W podsumowaniu Komisja sformułuje sugestie i zalecenia, które pomogą uniknąć podobnego zła w przyszłości
- czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie info.dominikanie.pl.
Komisją pokieruje Tomasz Terlikowski, katolicki publicysta i pisarz od lat zajmujący się tematem wykorzystania osób nieletnich w Kościele katolickim.
"To była trudna decyzja. Rola publicysty jest bardzo wygodna. Wygodnie jest komentować, krytykować, wiedzieć lepiej. Czasem jednak stają przed nami wyzwania, które wymagają wyjścia ze swojej roli, ze strefy komfortu. Tak jest tym razem" - napisał na Twitterze Terlikowski.
W komisji, która będzie miało prawo do przesłuchania dominikanów, zasiądzie jeszcze sześć kolejnych osób wskazanych przez przewodniczącego. Będą to:
Komisja będzie miało prawo do przesłuchania dominikanów. Jej członkom prowincja udostępni też dokumenty dotyczące sprawy br. Pawła M. Prace powołanego właśnie ciała mają zakończyć się do 30 czerwca 2021 roku, jednak ostateczny termin może ulec jeszcze zmianie.
"Po zakończeniu prac Komisji zostaną zaprezentowane wyniki jej badań. Otrzyma je również generał Zakonu Kaznodziejskiego, który na tej podstawie zdecyduje o ewentualnych konsekwencjach dla winnych błędów i zaniedbań" - przekazali dominikanie.
Na początku marca dominikanie z Wrocławia opublikowali list opisujący wydarzenia, jakie miały mieć miejsce w latach 1996-2000 w duszpasterstwie akademickim we Wrocławiu.
Przepraszali w nim za członka swojego zakonu, który miał się dopuszczać przemocy fizycznej, psychicznej, a nawet seksualnej wobec dorosłych wiernych z duszpasterstwa akademickiego. Zakonnik miał stworzyć mechanizmy przypominające religijną sektę, aby pod pozorem pobożności wyrządzać krzywdę innym.
Na portalu Onet opublikowano niedawno rozmowę z dwiema ofiarami duchownego. - Jedną z dziewczyn brutalnie i często gwałcił. Na przykład wpadał do ciasnego pomieszczenia, podduszał ją, gwałcił i wykrzykiwał na cały głos grzechy innych ludzi ze wspólnoty. Oskarżał ją, że grzeszą, bo ona nie jest wierna Bogu. Albo potrafił zgwałcić którąś na ołtarzu w bocznej kaplicy kościoła - mówi jedna z rozmówczyń portalu. Z kolei kwartalnik "Więź" ustalił, że w latach 2011 i 2018 dominikanin wykorzystywał seksualnie siostrę zakonną.
Wobec Pawła M. wszczęto już kanoniczny proces karny, a dokumentacja zebrana w jego sprawie zostanie przekazana do Watykanu. Dominikanin przebywa obecnie w izolacji i ma zakaz wykonywania czynności kapłańskich.
Dziennikarka kwartalnika "Więź" zapytała prowincjała o. Pawła Kozackiego, dlaczego po otrzymaniu listu od jednej z pokrzywdzonych przez zakonnika w grudniu 2019 roku nie rozpoczął śledztwa. - Po tym liście próbowałem się zorientować. Nie wiem, czy śledztwo to dobre słowo, ale rozmawiając z Pawłem M., sprawdzałem go, czy coś się dzieje. Nie dotarłem do żadnych informacji. Pokrzywdzoną, która wysłała list, poprosiłem w odpowiedzi, że jeśli cokolwiek wie na ten temat, to proszę o informacje i jestem gotowy natychmiast interweniować - powiedział.
Dziennikarka dopytała także o to, dlaczego wtedy nie został wszczęty proces kanoniczny. - Zgodnie z zasadą, że nawet jeśli nie było procesu, to był moment kary - adekwatnej czy nieadekwatnej, to inna sprawa - a dwa razy się nie karze człowieka za te same czyny. Dlatego nie podejmowałem działań na podstawie tych wcześniejszych materiałów - podkreślił o. Kozacki.
Prowincjał przyznał w rozmowie również, że nigdy nie spotkał się osobiście z żadną ze skrzywdzonych osób. - Miałem taki zamiar i nawet byliśmy umówieni, ale COVID unieruchomił mnie teraz w domu. Rozmawiałem z nimi telefonicznie - powiedział.
Dziennikarka zapytała o. Pawła Kozackiego, czy jest gotowy ponieść osobiste konsekwencje. - Tak, jeśli jest tutaj moja wina, to tak. Tam, gdzie jest moja wina, tam jestem gotowy ponieść za nią konsekwencje - stwierdził.