Do zdarzenia doszło 24 marca. Wówczas domniemani "funkcjonariusze policji" wyłudzili od spółki miejskiej znaczną kwotę pieniędzy. Prezes radomskiej Rewitalizacji Włodzimierz Konecki udzielił szczegółowych wyjaśnień podczas sesji rady miejskiej.
- Osoba z kierownictwa dokonała nieautoryzowanych i nieuprawnionych przelewów. Zostało to zgłoszone do organów ścigania w tym samym dniu. Sprawę wyjaśniają Komenda Wojewódzka Policji i Prokuratura Radom-Wschód. Osoba, która dokonała przelewów, została zwolniona dyscyplinarnie. Wszelkie okoliczności zdarzenia są przedmiotem śledztwa - powiedział cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Konecki, dodając przy tym, że "wprowadził procedury kryzysowe zmierzające do wyjaśnienia sytuacji".
Radni na sesji rady miejskiej dopytywali m.in. o liczbę przelewów, czas i miejsce ich wykonania, obowiązujące w spółce procedury czy też okres pracy osoby, która dokonała przelewu. Rada chciała się również dowiedzieć, z jakiego powodu w ogóle doszło do przelania takiej sumy pieniędzy.
- Spółka straciła 1 534 000 zł - taka kwota jest wpisana do protokołów policyjnych. Osoba, która dokonała tego procederu, była pracownikiem spółki od 2007 r. Procedury, które obowiązywały w spółce, obowiązywały od 2007 r. Prezesem jestem cztery lata i nie widziałem zagrożeń, co do ich funkcjonowania. Pani była osobą doświadczoną, 60-letnią, pracującą w księgowości, cieszyła się moim zaufaniem. Nigdy nie było żadnych nieprawidłowości - wyjaśnił Konecki.
Prezes Rewitalizacji powiedział także, że jednorazowe przelewy były ograniczone w systemie do kwoty 100 tys. zł. - Przelewów było 25, z czego pięć było zablokowanych. Procedura trwała cztery godziny, od godz. 13 do 17. To wszystko działo się jednego dnia. Byłem wtedy w pracy, więc ta pani miała pełną możliwość kontaktu ze mną - wyjaśnił Konecki, dodając przy tym, że pracownica "wykonywała przelewy z telefonu, SMS-ami, podając kody poszczególnych transakcji".
Włodzimierz Konecki złożył ponadto zażalenie do banku, dlaczego instytucja nie zareagowała na tak nietypową działalność na koncie. - Bieżąca działalność spółki jest zabezpieczona, posiadamy środki na pokrywanie bieżących faktur związanych z inwestycjami, więc pewne zabezpieczenie jest. Żadnego dofinansowania z miasta do tej pory nie otrzymywaliśmy, także były to środki z bieżącej działalności spółki - odpowiadał radnym.
Prezes spółki zapewnił również, że "konto wspólnoty mieszkaniowej jest prowadzone przez inny bank, więc nie ma tu żadnego zagrożenia".
Jak podaje PAP, prowadząca sprawę Prokuratura mówi o innych kwotach. Według śledczych pracownica spółki dokonała przelewów na wskazane konta bankowe w pięciu różnych bankach, łącznie na ponad 1,9 miliona złotych.