Ks. Leszek Gęsiak, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, wypowiedział się na antenie RMF FM na temat obostrzeń obowiązujących w kościołach, które - zdaniem wielu lekarzy - są w obecnej sytuacji epidemicznej niewystarczające. Wedle aktualnie obowiązujących zasad, sklepy wielkopowierzchniowe, obiekty kulturalne czy sportowe, a także punkty usługowe, przedszkola i żłobki są zamknięte. W kościołach obowiązują natomiast tylko limity, które od soboty 27 marca zostały nieco zaostrzone - z jednej osoby na 15 m kw. do jednej osobę na 20 m kw.
Dziennikarz RMF pytał księdza, czy rozumie, dlaczego rok temu w czasie Triduum Paschalnego do świątyń wpuszczanych było po kilka osób, w Wielkanoc pięćdziesiąt, tymczasem w tym roku brak tak rygorystycznych obostrzeń, choć sytuacja jest zdecydowanie gorsza niż zeszłoroczna.
- Oczywiście, że rozumiem - powiedział Gęsiak. - Sprawa jest bardzo prosta i bardzo jasna. To była dla nas wszystkich absolutnie szokująca informacja. I pan redaktor zapewne też dobrze pamięta, że wszyscy poruszaliśmy się trochę jak we mgle, nie bardzo wiedząc, w którą stronę pójść, jak to się rozwinie. Dzisiaj mamy pewne doświadczenia całego roku - tłumaczył duchowny.
Dziennikarz podkreślał różnicę w tygodniowej liczbie zakażeń. Rok temu średnia pozytywnych wyników testów na koronawirusa wynosiła 320, w zeszłym tygodniu natomiast 27,5 tys.
Zdaniem duchownego obecnie obowiązujące obostrzenia są wynikiem doświadczenia, którego nabyliśmy przez rok trwania epidemii. - Przecież już rok służby medyczne, służby sanitarne pracują. One się zastanawiają, w jaki sposób utrzymać rynek pracy, w jaki sposób pewne rzeczy mogą funkcjonować nadal, bo gospodarka musi funkcjonować. A zatem czegoś się nauczyliśmy - mówił ks. Gęsiak. Podkreślił także, że limit jednej osoby na 20 m kw. to "tylko ułamek procenta tego, co oznaczałoby liczbę chętnych".
Rzecznik KEP zaznaczył, że ks. abp. Stanisława Gądecki wydał w tym roku "bardzo jasny komunikat" dotyczący sytuacji epidemiologicznej, w którym apeluje o "rygorystyczne i skrupulatne" przestrzeganie obecnych rygorów sanitarnych. Jak wyjaśnił ks. Gęsiak, każdy biskup na terenie swojej diecezji decyduje, "w jaki sposób praktycznie wprowadzać pewne obostrzenia w życie, ponieważ każde miejsce jest inne". - Powiem więcej, każdy kościół, każda parafia, każda wspólnota jest inna - mówił ks. Gęsiak.
Zdaniem rzecznika KEP, to bardzo ważne, by kościoły pozostałe otwarte. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że kościoły nie są zamknięte, i powinniśmy zrobić wszystko, żeby nie były. Dla dobra ludzi. Człowiek to nie tylko ciało, ale także jego duch - mówił. Zdaniem duchownego problem z przestrzeganiem obostrzeń nie dotyczy wyłącznie świątyń. Przytaczał on, że nie spotkał się z sytuacją, by motorniczy wypraszał nadmiar osób z tramwaju. - W Polsce generalnie mamy problem z przestrzeganiem prawa - ocenił. Jego zdaniem niewpuszczenie kogoś do kościoła lub też z niego wyproszenie jest dla duchownych bardzo trudną decyzją. - Dlatego jest apel, aby świeccy pomagali egzekwować te limity. Wszyscy rozumiemy skalę problemu, ale konkretny sposób, w jaki będzie to egzekwowane, zależy od gospodarza - wyjaśnił.
Redaktor Marcin Zaborski dopytywał swojego gościa, czy z duchowego punktu widzenia osoba, która wchodzi do świątyni, przekraczając dopuszczalny limit, popełnia grzech. - Osoba, która widzi, że jest za dużo osób, powinna do kościoła nie wchodzić - wyjaśniał. - Wejście czy niewejście do kościoła jest problemem administracyjnym, nie duchowym - powiedział. Jego zdaniem "ostatecznym kryterium dobra i zła" jest sumienie.