Zgodnie z nowymi restrykcjami wprowadzonymi przez rząd w ubiegłym tygodniu, w miejscach kultu może przebywać jedna osoba na każde 20 metrów kwadratowych. Tak jak dotychczas obowiązkowe jest zakrywanie ust i nosa, a także zachowanie 1,5-metrowego dystansu pomiędzy wiernymi.
Jak przekazał minister zdrowia Adam Niedzielski, strona kościelna "zobowiązała się do egzekwowania i wspierania przestrzegania zasad bezpieczeństwa".
Niektórzy eksperci, a także politycy postulowali, by w czasie najtrudniejszego etapu epidemii od początku jej wybuchu, w miejscach kultu nie gromadzili się wierni, zwłaszcza że znaczną część z nich stanowią osoby starsze.
Odmienną opinię na ten temat mają przedstawiciele samego Kościoła. Przykładem tego jest list biskupa kieleckiego Jana Piotrowskiego, odczytany w ostatnią niedzielę w kościołach diecezji kieleckiej.
"Bądźcie dla siebie nawzajem wyrozumiali, a kościoły i kaplice niech będą otwarte od rana do wieczora, a według roztropnego uznania także i w nocy" - napisał bp Piotrowski (cytat za portalem Katolickiej Agencji Informacyjnej).
Hierarcha zachęcił wiernych do "rozwagi", ale zaapelował też o "poszanowanie potrzeb duchowych katolików". Wierni - jak podkreślił - mają do takich potrzeb prawo i nie potrzebują "pouczeń".
"Nie życzymy sobie jednak ciągłych pouczeń instruktorów nowego ładu ideologicznego, kulturowego i obyczajowego, którzy niestety w ostatnich miesiącach nie mieli odwagi innym zwracać uwagi, kiedy powszechnie łamano prawo. Jako katolicy nie jesteśmy obywatelami drugiej kategorii, a nasze parafie nie są korporacjami, ale żywymi wspólnotami wiary. [...] Do naszych kościołów i kaplic nie wchodzi się za biletami, ale przychodzą wyłącznie ci, którzy mają takie potrzeby" - stwierdził bp Piotrowski.