W sobotę 27 marca, około godziny 21:30, policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące pobicia, do którego doszło na terenie Kozłowa w województwie małopolskim. Pomoc wezwała sąsiadka, która zobaczyła 35-letnią kobietę leżącą przed domem. Poszkodowana miała obrażenia ciała. W mieszkaniu 35-latki znaleziono też dwójkę nieprzytomnych dzieci: 13-letniego syna pobitej oraz 10-letniego chłopca, który był kolegą nastolatka.
Na miejsce przybyli policjanci, ratownicy oraz strażacy. Mimo reanimacji nie udało się uratować życia 10-letniego chłopca. 13-latek w ciężkim stanie został natomiast przetransportowany przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do szpitala w Krakowie. Pomocy wymagała także ranna 35-latka, która trafiła do szpitala w Miechowie.
Funkcjonariusze wstępnie ustalili, że do mieszkania poszkodowanej kobiety przyszedł jej były partner. Mężczyzna miał zamiar zabrać swoje rzeczy osobiste. Na miejscu zastał jednak 13-letniego syna i jego 10-letniego kolegę. Z niewyjaśnionych przyczyn 42-latek zaatakował dzieci - najpierw 10-latka, a potem syna, uderzając ich metalową rurką.
Sąsiedzi usłyszeli hałas i zadzwonili po matkę 13-latka. Kobieta przybiegła z pracy, która znajduje się niedaleko jej miejsca zamieszkania. Mężczyzna zaatakował także byłą partnerkę, po czym uciekł.
Mundurowi z komendy w Miechowie, Książu Wielkim, a także pluton alarmowy z Krakowa i pies tropiący rozpoczęli poszukiwania 42-latka. Około 22:35 policjanci znaleźli poszukiwanego, który przebywał na terenie posesji w Kozłowie. Mężczyzna na widok funkcjonariuszy dokonał samookaleczenia, jednak rana okazała się powierzchowna. Podejrzany został obezwładniony i po uzyskaniu pomocy lekarskiej trafił do aresztu. Z badań krwi wynika, że mężczyzna miał śladowe ilości alkoholu w organizmie. Testy ze śliny (tzw. szybkim testem) nie wykazały obecności narkotyków. Policja podkreśla, że najistotniejsze dla śledztwa będą późniejsze wyniki laboratoryjne krwi, które mają większą dokładność.
W niedzielę przesłuchani zostali świadkowie zdarzenia - sąsiedzi i poszkodowana 35-latka, która wyszła już ze szpitala. 42-latek najprawdopodobniej w poniedziałek zostanie doprowadzony do prokuratury, gdzie śledczy przedstawią mu zarzuty.
"O sprawie powiadomiono także Centrum Zarządzania Kryzysowego w Miechowie, które na miejsce zdarzenia skierowało psychologa w celu udzielenia stosownej pomocy uczestnikom tego traumatycznego zdarzenia. Na tym etapie, poza poniższym komunikatem, Policja nie udziela już informacji o przedmiotowej sprawie. O ewentualne szczegóły - ustalenia śledztwa proszę pytać prokuraturę" - napisano w komunikacie do mediów.
- Zawsze miał kłopoty z prawem. Nie pracował i co rusz za coś siedział. To był sadysta. Nie dalej jak dwa tygodnie temu tę swoją partnerkę pobił i gdzieś zniknął. W tym domu się sodoma i gomora działa. Słyszałam, że ich syn krzyczał kiedyś do awanturującego się ojca: "Jak dorosnę, to cię zabiję!". Ta tragedia była tylko kwestią czasu - mówi "Wyborczej" jedna z mieszkanek, która zna zatrzymanego mężczyznę.
Z ustaleń dziennika wynika, że rodzina miała założoną niebieską kartę w 2019 roku. Mężczyzna dostał zarzuty znęcania się nad rodziną, ale w sądzie kobieta je wycofała. Pod koniec 2020 roku policja ponownie założyła niebieską kartę. 7 marca 2021 roku mężczyzna usłyszał ponownie te same zarzuty - dobrowolnie poddał się karze (w zawieszeniu), zapłacił grzywnę i wyprowadził się z domu.